poświętowałem na stałej przydomowej trasie. Bo przecież powszechnie wiadomo, że biegacze zwłaszcza mężczyźni to duże dzieci he,he... Sam uwielbiam bieganie w deszczu, kiedy to mam pretekst potaplać się w kałużach hi,hi...
Po wczorajszym crossficie dzisiaj nadal czułem poślady:( Pewnie to skutek uboczny;) wczorajszych przysiadów ze sztangą. Albo innych "tortur". Biegnąc zastanawiałem się, czy nie zrobić dziś serii przebieżek, ale odpuściłem. Jutro kolejny podwójny trening. Dwa w jednym - dwa treningi w jednym dniu:) Zajęcia w crosficie i bieganie. Po i przed? zobaczymy? Wtorek miał być jak zawsze dniem cotygodniowej gimnastyki. Ale skoro poniedziałek i środa mają być z ćwiczeniami to "wygibasy" przeniosłem na piątek.
Wtorkowa dyszka na dzisiejsze święto nie była do d.... choć mięsnie pośladkowe się buntowały;) Na luziku regeneracyjnie z dedykacją dla naszej kochanej wnusi:))
Nasze wspólne bieganie, zabawy i rozrabianie to okazja, aby poczuć się jak dziecko;)
Cytat dnia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz