jestem w świecie żywych hi,hi...
Roztrenowanie zakończone. Ulgowy miesiąc listopad zamknięty, wiec czas na podsumowanie.
Dziewięć treningów biegowych i trzydzieści siedem kilometrów przedreptane:) Do tego cztery cotygodniowe gimnastyki.
W osiemnastu marszach wychodzone jeszcze osiemdziesiąt osiem kilometrów;)
Zaliczone siedem kąpieli z pływaniem w zimnej wodzie;)
Sześćset minut pedałowania na rowerku stacjonarnym w jedenastu sesjach i dwadzieścia trzy półgodzinne majtania nogami he,he...
Dzisiaj pierwszy grudnia i miało być pięć, sześć kilometrów z buta, ale jak się spuści psa z łańcucha to wiadomo hi,hi...
Ósemeczka z małym hakiem i odwiedziny najważniejszych dla mnie miejsc biegowych:) Dziwne, lecz gdzie nie pobiegłem tam wpadałem na dwóch tych samych biegaczy he,he...
Płuca przewentylowałem;) Aparat szkieletowo mięśniowy rozruszałem i już myślę o następnym bieganiu hi,hi...
Jutro jednak będzie tylko dobieg na "Bałtyk" i sądząc po prognozie pogody wreszcie morsowanie;)
Marzy mi się mróz, lód i śnieg:) Zimowa aura to tylko taka niby otoczka, lecz dodaje niesamowitego uroku. Kąpiel w przerębli jest fantastyczna i niezwykle atrakcyjna, bo wiadomo "je się oczami" he,he...
Za
trzydzieści dni szykuje się mój mały jubileusz. Dokładnie dziesięć lat
temu w sylwestrowe przedpołudnie razem z Teresą debiutowaliśmy w
przerębli:))
Przez dziesięciolecie uzależniłem się od zimnej wody tak samo jak od biegania hi,hi... I oczywiście nie zamierzam rezygnować z tych nałogów he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz