Pierwszy noworoczny bieg w samo południe he,he... i pierwsze dwanaście kilometrów w 2018 roku:)
Miało być wolne szuranie i szlifowanie chodników, ale chwilami mnie ponosiło;) Jak to na delikatnym "dopingu" hi,hi...
Po wczorajszym krótkim tuptaniu i sylwestrowym morsowaniu dziś trochę dłużej. Jak Adam mówi: "nie ma to jak 🍏🍊🍇🍒🍉🍐 zacząć"
Na dobry początek, bez mobilizacji krasnala się obeszło he,he... Było świetnie:) Chociaż poszedłem spać po drugiej, a wstałem o siódmej.
Po drodze spotkałem dwie sympatyczne biegaczki:) Widocznie jak ja nie "przeholowały" w nocy hi,hi... i w samo południe Nowego Roku chciały się przewietrzyć;)
Pierwszy dzień tego roku już się kończy, bo: "obiad zjedzony dzień zaliczony" Poza tym: chociaż dnia przybywa /na nowy rok na barani skok/ to za oknem ciemno:( Więc ostateczne zamknięcie starego roku:
W 2017 roku wychodziłem 28o razy biegać.
zajęło mi to ponad dwieście sześćdziesiąt osiem godzin. Przebiegłem 2543km, w tym 120 na siedmiu imprezach biegowych. Jeden maraton, raz trzydzieści dwa kilometry, półmaraton, dychę i trzy piątki.
712 kilometrów przemaszerowałem i ponad dwadzieścia
osiem godzin spędziłem na siodełku roweru stacjonarnego;)
Cyferki jednak nie są najważniejsze;)
712 kilometrów przemaszerowałem i ponad dwadzieścia
Cyferki jednak nie są najważniejsze;)
Liczy się to, że szybsze przebieranie nogami daje mi wciąż niesamowicie wiele radochy i satysfakcji:)
Aaaa i jeszcze morsowanie! Dokładnie osiem lat temu w sylwestrowy poranek po raz pierwszy zanurzyłem się w lodowej przerębli.
Debiut w towarzystwie Koleżanki z biegowych tras Teresy był rewelacyjny i niezapomniany:)

Debiut w towarzystwie Koleżanki z biegowych tras Teresy był rewelacyjny i niezapomniany:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz