
W życiu jak i w bieganiu nie prosimy by nic nas przykrego nie dotknęło tylko żeby mieć siłę znosić i walczyć z trudnościami.
Na razie toczę tę nierówna walkę he,he... Głośno nie mówię coby nie zapeszyć, ale widać światełko w tunelu:)
Dzisiaj dziewiątka z delikatnymi przyśpieszeniami w parku Lisiniec i w międzyczasie lecznicza kąpiel w "Pacyfiku" hi,hi...
Ha,ha... Dopiero wczoraj zorientowałem się przeglądając ostatnie treningi z synem, że jesteśmy demonami prędkości he,he...
Mój garmek zastrajkował, więc ściągnąłem plik z treningiem od Kuby z jego aplikacji szajsunga;) a tam jak "byk" stoi, że osiągnęliśmy maksymalną prędkość 300.60 km/h hi,hi...
Jak dla mnie troszeczkę zaszybko :)
OdpowiedzUsuń