
Wczoraj stały punkt tygodniowego programu: wygibasy tj. gimnastyka he,he...
Dzisiaj przed szóstą trochę jeszcze padało, więc miałem nadzieję na bieganie w deszczu;)
Niestety kiedy się obrobiłem i wyszedłem przestało:(

Wcześniej obleciałem "doły" - "Adriatyk" i "Bałtyk" dwa razy dookoła. Zrobiłem dziesięć przebieżek wzdłuż polany z boiskami i jeszcze pętelkę dla wyciszenia przed kąpielą.

Faktycznie w bieganiu najtrudniejsze jest wyjść z domu na trening. Rozruszać kości, mięśnie i przewietrzyć płuca. Po godzinie organizm już niczym zgrana orkiestra gra jak z nut:)
Dziś jak zresztą zawsze biegało mi się super! Znów nie wiem jak to się stało, że nabiegałem dwanaście kilometrów he,he...
Ja właśnie zaczęłam swoją przygodę z bieganiem. Jakieś wskazówki? ;-)
OdpowiedzUsuń