nie mogłem odpuścić sobie Bialskiej:) Po dawce diclo-duo było super;) Tym bardziej, że pogoda spłatała figla synoptykom i aura dziś jak przystało na majówkę rewelacyjna. Dookoła świeża majowa zieleń, ptaki "nadają" niczym radio i powietrze czyste, pachnące, rześkie...
Zakładałem godzinny bieg po bialskich polach, lecz przyznaję poniosło mnie (jak zwykle;) i skończyłem po "połówce"
Biegło mi się fantastycznie! zupełnie zapomniałem o nerwobólach, które jeszcze po przebudzeniu dawały mi się we znaki:(
Dlatego z
Bialskiej przez Okulickiego, Wręczycką, Bytomską, Lwowską,
Huculską i Wałową poleciałem na "Bałtyk" Zrobiłem kontrolne kółeczko
wokół glinianek i wymieniłem uśmiechy z dwiema biegaczkami hi,hi...
Później przez parking Jasnogórski wróciłem w domowe pielesze robić sobotnie "rejony;) Fajnie mi się hasało;) Dużo frajdy dały mi szybsze odcinki, szczególnie w górę, bo czułem w nogach spory zapas sił:)
Później przez parking Jasnogórski wróciłem w domowe pielesze robić sobotnie "rejony;) Fajnie mi się hasało;) Dużo frajdy dały mi szybsze odcinki, szczególnie w górę, bo czułem w nogach spory zapas sił:)
Na koniec, żeby co Niektórym narobić smaka he,he... "przy sobocie po robocie" drożdżówka *z lodówki* posypana kruszonką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz