Myślałem, że mróz odstraszy trochę niektórych Zimnolubnych. Zwłaszcza Tych co niedawno dołaczyli. Nic z tego Ci którzy połknęli bakcyla ani myślą odpuszczać, więc w naszym grajdole zimowym tłoczno, gwarno i wesoło:)
Sobota siódma, szesnaście kresek poniżej zera i w kilku biegaczy ruszamy udeptywać bialskie pola. Po drodze dołącza Matylda w "składzie dwuosobowym" potem Monika. Jak na tę porę dnia i mróz to zebrała się całkiem liczna grupka:) Razem robimy jedenaście i pół kilometra, a na koniec sobotniego spotkania biegowego udajemy się jeszcze z Moniką i Kubą na komisyjną inspekcję naszego morsowiska. A tam lód, że ho,ho;) Więc po bieganiu zaraz info na forum: szykujcie sprzęt trzeba rąbać he,he... W sumie nabiegałem ponad dziewiętnaście kilometrów i wyglądałem jak died moroz hi,hi...
Piątek luzik po czwartkowym wieczornym treningu po trasie BC. Ostatnio co czwartek biegamy dystans dwóch biegów częstochowskich;) Tym razem nawet z naddatkiem, bo wyszły mi dwadzieścia dwa kilometry.
W środę po wtorkowym morsowaniu i krótkim biegu na rozgrzewkę coś mnie roznosiło i zamiast tuptania po przydomowej trasie chciałem się "wyżyć";) Zrobiłem więc po dziesięciu minutach truchtu pięć podbiegów x200m, potem spokojną szóstkę na wyrównania oddechu i pięć stumetrowych przebieżek. Trening zakończyłem podobnym truchtem jak na początku.
Poniedziałek cotygodniowa gimnastyka, czyli wygibasy aby nie zardzewieć;)
W minionym tygodniu udało mi się biegać pięć razy i nadeptać sześćdziesiąt dwa kilometry:)
Ledwo zaczęła się zima, a już przebąkują meteorolodzy o ociepleniu i odwilży;( Na razie prószy śnieg. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu zakosztować biegania na deskach;)
Na razie "trenuję orła" hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz