tak jak przed piętnastym sierpnia znów tysiące pielgrzymów zmierzało na dzisiejsze święto Matki Bożej Częstochowskiej. Przeżyłem w "świętym mieście" pół wieku, lecz dopiero wczoraj doświadczyłem pielgrzymowania;) Maszerowałem z moją córcią - żoną najstarszego syna w pielgrzymce z Jej rodzinnej miejscowości Widzowa na Jasną Górę:) Z dwiema siostrami Edytki w ponad stuosobowej grupie pokonaliśmy trzydzieści kilometrów z hakiem, by po dziewięciu godzinach pokłonić się Jasnogórskiej Pani. Była modlitwa, śpiewanie, czas odpoczynku i trochę żartów:) Tempo równe, niezbyt wymagające, aby najstarsi i najmłodsi oraz Ci nie przygotowani kondycyjnie mogli nadążyć:) Po drodze minęli nas pielgrzymi pędzący na rolkach z Warszawy i grupa na rowerach:) Nowe doświadczenie, nowe przeżycia, nowi ludzie, specyficzny klimat... Warto było naprawdę! Duża w tym zasługa księdza proboszcza, który nas prowadził do Czarnej Madonny:) Cieszę się, że skorzystałem z zaproszenia Edytki, bo na tym krótkim odcinku mogłem przekonać się jak to być jednym z milionów ludzi corocznie przybywających do jasnogórskiego klasztoru. Do tej pory odbierałem pielgrzymów i pielgrzymki ze strony mieszkańca Częstochowy;) Dla nas tubylców mieszkających w cieniu jasnogórskiej wieży sanktuarium i Cudowny Obraz Maryi jakby spowszechniał:( Bo w każdej chwili kiedy tylko zapragniemy możemy stanąć przed tronem Królowej Polski. Ale są ludzie którzy marzą, by tam się znaleźć!!!. Nie mogą się doczekać chwili, gdy znowu pokonając trudy pątniczego szlaku powita Ich w kaplicy Matka, która wszystko rozumie...
Po ostatnim święcie Wniebowzięcia NMP trochę się rozleniwiłem hi,hi... Nie, nie:) biegam, biegam! Lenistwo wzięło górę nad pisaniem;) Chyba się "przetrenowałem" na klawiaturze he,he...
Przez te ostatnie dziesięć dni do biegania dodałem sporo pływania;) Czyżby pisany był mi jeszcze triathlon? hi,hi... Były kijki w świetnym towarzystwie Anniki i Edyty:) dłuższe wybieganie w poprzednią sobotę i trochę "szaleństwa" czyli niespodziewana kąpiel w "pacyfiku" uczestników czwartkowego treningu na trasie bc:) Pogodny wieczór, cieplutka woda połyskująca w blasku księżyca wprost rewelacja:))Po ostatnim święcie Wniebowzięcia NMP trochę się rozleniwiłem hi,hi... Nie, nie:) biegam, biegam! Lenistwo wzięło górę nad pisaniem;) Chyba się "przetrenowałem" na klawiaturze he,he...
W najbliższą sobotę długo oczekiwane spotkanie z moim serdecznym kumplem Kubą w Rzeszowie;) O godzinie 18:15 wystartuje w wózku na dystansie 1500 metrów! Będę Mu kibicował, dopingował i ściskał kciuki:)) Później o dwudziestej ja pokonam tę trasę czterokrotnie w ramach XXIII Nocnego Biegu Solidarności
Tak to jest, że we własnym mieście nie ma się czasu na odwiedzanie tego, co jest atrakcją turystyczną.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w wyścigu, trzymam mocno kciuki za Ciebie i za Kubę!
Ja też nigdy nie byłem na pielgrzymce do Częstochowy bo mój tata jest stamtąd i mam tam dużo rodziny. Więc na wakacje się jeździło pociągiem i potem na pieszo na Jasną Górę. Mnie by korciło te 30km przebiec w niecałe 3 godziny ;) pozdrówka i gratulacje - zazdroszczę tego doświadczenia pielgrzymki.
OdpowiedzUsuńCiekawy blog, będę zaglądał.
OdpowiedzUsuń