Długo nie pisałem, ale biegać biegałem hiii... Na początku grudnia straciłem kompa. I tylko od czasu do czasu udawało mi się sprawdzić pocztę lub zajrzeć na klubowe forum. Biegać, biegałem nawet sporo. Ale bardzo brakowało mi wieści co słychać u zaprzyjaźnionych bloggerów. W ostatnich dniach udało mi się jednak zaległości nadrobić ;) Chociaż niestety nie wszędzie mogłem zajrzeć :( Przed świętami wiadomo czasochłonne przygotowania :) Potem świętowanie, świętowanie i jeszcze doszło morsowanie ;) Oj, działo się działo..... Fajnie, że udało mi się wrócić do łączności "ze światem" ;) Tym bardziej, że już za niespełna dziewięćdziesiąt dni nasza sztandarowa impreza:
Wcześniej jeszcze wiosenny test Coopera, lecz o tym wkrótce :)
Przełom roku, więc wzorem innych czas na krótkie roczne podsumowanie ;)
W 2010 roku przebiegłem 2668 kilometrów. Więcej o czterysta niż w 2009, lecz nieco mniej niż w 2008. Uczestniczyłem w 14 imprezach biegowych. W stosunku do lat ubiegłych niewielki spadek, bo w w latach 2009-2008 było ich 15, a w 2007 - 16. W zawodach pokonałem tylko 205 km, bo w 2009 było 313 km. W 2010 roku więcej było biegów mniejszych lokalnych. Zaliczyłem tylko jeden maraton (też mały kameralny) w Jelczu Laskowicach. Oraz jedną połówkę. "Księżycową" ;) Nie miałem też oficjalnego biegu ultra. "Na otarcie łez" w Dniu Niepodległości zrobiłem 62 kilometry na oficjalnym treningu Zabieganych. W poprzednich latach stałe punkty programu to dwa maratony /wiosna i jesień/ oraz kilka półmaratonów i Setka Kaliska. Na szczęście wiosną z rezerwy udało mi się załapać ponownie do Bochni na Podziemny 12 Godzinny bieg Sztafetowy :)
Obserwuję podobną tendencję też u niektórych innych biegaczy. No, cóż opłaty startowe wzrastają :( koszty dojazdów, noclegów również. Do tego coraz częściej organizatorzy namawiają do zapisywania się z dużym wyprzedzeniem, wcześniejszych wpłat itd. Nawet "Przełajowa Ósemka" podobno się nie ostała jako wolna od opłaty startowej. Tak wiem. Wina biegaczy. Zapisało się ostatnio "od groma" ludzi i w końcu.... nie przyjechali. Organizator poniósł straty :( Niby opłata ma być niewielka i zdyscyplinować uczestników. Jak zawsze racje leżą po środku. Ale szkoda. W obecnym z komercjalizowanym świecie coraz mniej imprez jest za free :( Nawet koncerty w kościołach są biletowane. "Święte prawo" orgów; zrobić regulamin, przygotować imprezę, a resztę już weryfikuje życie (czyt. uczestnicy). Co tam najważniejsze jest: BIEGANIE ! Cieszę się, że kontuzje mnie dzięki Bogu omijają :) i mogę regularnie tuptać hi hi....
Przełom roku, więc wzorem innych czas na krótkie roczne podsumowanie ;)
W 2010 roku przebiegłem 2668 kilometrów. Więcej o czterysta niż w 2009, lecz nieco mniej niż w 2008. Uczestniczyłem w 14 imprezach biegowych. W stosunku do lat ubiegłych niewielki spadek, bo w w latach 2009-2008 było ich 15, a w 2007 - 16. W zawodach pokonałem tylko 205 km, bo w 2009 było 313 km. W 2010 roku więcej było biegów mniejszych lokalnych. Zaliczyłem tylko jeden maraton (też mały kameralny) w Jelczu Laskowicach. Oraz jedną połówkę. "Księżycową" ;) Nie miałem też oficjalnego biegu ultra. "Na otarcie łez" w Dniu Niepodległości zrobiłem 62 kilometry na oficjalnym treningu Zabieganych. W poprzednich latach stałe punkty programu to dwa maratony /wiosna i jesień/ oraz kilka półmaratonów i Setka Kaliska. Na szczęście wiosną z rezerwy udało mi się załapać ponownie do Bochni na Podziemny 12 Godzinny bieg Sztafetowy :)
Obserwuję podobną tendencję też u niektórych innych biegaczy. No, cóż opłaty startowe wzrastają :( koszty dojazdów, noclegów również. Do tego coraz częściej organizatorzy namawiają do zapisywania się z dużym wyprzedzeniem, wcześniejszych wpłat itd. Nawet "Przełajowa Ósemka" podobno się nie ostała jako wolna od opłaty startowej. Tak wiem. Wina biegaczy. Zapisało się ostatnio "od groma" ludzi i w końcu.... nie przyjechali. Organizator poniósł straty :( Niby opłata ma być niewielka i zdyscyplinować uczestników. Jak zawsze racje leżą po środku. Ale szkoda. W obecnym z komercjalizowanym świecie coraz mniej imprez jest za free :( Nawet koncerty w kościołach są biletowane. "Święte prawo" orgów; zrobić regulamin, przygotować imprezę, a resztę już weryfikuje życie (czyt. uczestnicy). Co tam najważniejsze jest: BIEGANIE ! Cieszę się, że kontuzje mnie dzięki Bogu omijają :) i mogę regularnie tuptać hi hi....
Nowa karta w dzienniczku biegowym otwarta :) W wigilię Bożego Narodzenia oraz w Sylwestra biegałem :) A mówią jaka wigilia i ostatni dzień roku taki będzie następny ;) Więc prognozy są dobre. Na razie zgłosiłem się na Cracovia Maraton. Mam z tym maratonem małe "porachunki" ;)Dodatkowo zmotywowała mnie informacja, iż po raz ostatni zdobywcy Korony Maratonów Polskich są zwolnieni z opłaty startowej ;) Grzechem byłoby takiej okazji nie wykorzystać hi hi... Zwłaszcza, że to jubileuszowy dziesiąty CM :)
Poprzednia Ekipa z którą "fedrowałem" w Bochni ma się zgłosić do losowania i podobno mnie chcą ;) Czyli jest szansa na bieganie "pod spodem" hi hi... Dalej zobaczymy... Mam kilka marzeń ;) Wiadomo nie od dziś: *marzenia są po to żeby je spełniać* hi hi...
Na razie bawię się bieganiem długim, wolnym po "białym" ;) Chociaż w sobotę przy panujących obecnie roztopach była straszna ślizgawica. Kręciłem "piruety" i inne figury, przy czym na szczęście obyło się bez zaliczenia gleby ;)
Odwilż teraz nie bardzo jest mi na rękę, bo przecież pełnia sezonu morsowego, a tu temperatura na plusie :( Prawdę mówiąc wczoraj byłem bardzo zdziwiony. Wybrałem się na inspekcję "naszej wanny" a tu lód jeszcze ponad dziesięciocentymetrowej grubości ! Na wierzchu warstwa wody i dlatego rąbanie przerębla nieprzyjemne :( Można się uchlapać od "stóp do głów"
Nowy rok, nowy miesiąc pierwsze pięćdziesiąt kilometrów na liczniku i jedziemy (biegniemy) dalej...
Odwilż teraz nie bardzo jest mi na rękę, bo przecież pełnia sezonu morsowego, a tu temperatura na plusie :( Prawdę mówiąc wczoraj byłem bardzo zdziwiony. Wybrałem się na inspekcję "naszej wanny" a tu lód jeszcze ponad dziesięciocentymetrowej grubości ! Na wierzchu warstwa wody i dlatego rąbanie przerębla nieprzyjemne :( Można się uchlapać od "stóp do głów"
Nowy rok, nowy miesiąc pierwsze pięćdziesiąt kilometrów na liczniku i jedziemy (biegniemy) dalej...
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
| |||||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz