"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


niedziela, 7 października 2007

[99] Ale mi fajnie gdy...

Ale mi fajnie, gdy....... wracam do 'miejsca zakwaterowania' z tak kapitalnej imprezy jak Bieg o Nóż Komandosa. Na jedenaście edycji niestety uczestniczyłem tylko w ostatnich dwóch i bardzo żałuję tych pierwszych dziewięciu. Obsługa biura zawodów, trasy, kuchni polowej, spikerka na piątkę z plusem. Tak wielu ludzi - życzliwych, sympatycznych i naprawdę ciężko pracujących dla nas biegaczy zasługuje na słowa uznania i podziękowania. Brawoooooo! Świetna trasa z atrakcjami, pogoda jak na zamówienie. Czas lepszy w porównaniu z rokiem ubiegłym o całe 9 minut; po prostu rewelacja. W dodatku biegło mi się fantastycznie i  na finiszu udało mi się wyrównać "porachunki"  z moim *osobistym rywalem*. Poprzedni rewanż wyszedł mi na Biegu Opolskim. Potem były "lata chude" tzn. starty w Blachowni i Złotym Potoku gdzie musiałem przełknąć gorycz porażki i uznać wyższość przeciwnika. Przyznaję szczerze jest DOBRY. Mało tego zawsze dochodzi mnie w drugiej połowie biegu, a to mnie mobilizuje i motywuje. W pewnym sensie jak już pisałem kiedyś moje wyniki są też Jego zasługą. Wiąże nas chyba jakaś nić telepatyczna, bo jak tylko o nim pomyslę już jest przy mnie. Na "Nożu"  to samo, zakończyliśmy harce po piachu, górkach i pomyślałem:"ciekawe:? czyżby mój rywal odpuścił tak fajny bieg? niemożliwe...ale jakoś przed startem nie "wpadliśmy" na siebie, ani w biurze zawodów?".... I.... ani się obejrzałem, a tu mnie mija!!!!! Moją piętą achillesową jest to, że na dłuższym dystansie 'przysypiam" i wtedy zwalniam- potrzebuję więc jakiegoś "bacika" No więc mówię sobie: 'ty się Tomek nie obijaj, ruchy kluchy, leniwe pierogi' i za nim..... dajemy równo, a ja kombinuję  jak tu rozegrać finisz.... Niepotrzebnie; rozwiązanie przyszło samo; Jakieś 400 metrów przed metą zobaczyłem przy trasie "Mój Team" / moich najbliższych/ a ich doping sprawił, że "dałem gaz do dechy" Nawet trochę się wystraszyłem, czy aby nie za wcześnie, bo jak spuchnę? Lecz już się  nie oglądałem tylko grzałem do mety "ile fabryka dala". Jak zobaczyłem wbieg po schodach to już wiedziałem, że będzie dobrze. Bardzo lubię podbiegi, więc potem jeszcze ścieżka i asfaltowy wbieg.... jest META! Stoper, medal, gratulacje!!!! Uff........ to są naprawdę cudowne chwile. Co do teamu; Tym razem do Kokotka udaliśmy się silną grupą (9 osób). Ale jak to w sporcie czterech biegaczy i piątka kibiców. Choć to i tak dobrze, bo kiedyś jak nasza kadra Polski wyjeżdżała na mecz to na jednego zawodnika przypadało pięciu działaczy. Z naszej czwórki najbardziej doświadczony i najlepszy jest Verdi, więc staramy się do niego równać, ale dzieli nasz przestrzeń kosmiczna. Ja biegam systematycznie, ale młode wilczki /syn Marek i chrześniak Adam/ choć trenują nieregularnie już chcą starego wilka "pogonić" O ile Adam ma jeszcze taką pokorę początkującego (na starcie ustawia się w końcu stawki, biegnie na zaliczenie) to Marecki szarżuje, a tu duch silniejszy niż cialo. Dziś po starcie "zgubiliśmy się" więc po drodze myślę: "gdzie ten Marek? chyba wyrwał do przodu, a mówiłem spokojnie!? W okolicy szóstego kilometra dochodzę Go i ....melduje mi, że..... kolanko szwankuje!!!! Ale jak stary uprzedzał, że trzynastka to już nie żarty to młody sądzi: co tam można na żywca!!!! Efekt bolące kolanko, bąbel na paluchu i siny paznokieć. Morał z tego taki - jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz!!
Swoją drogą chłopaki wykręcili całkiem dobre czasy, więc przyjdzie mi niedługo szykować "czerwoną latarnię"!!! Wcale mnie to jednak nie martwi. Wprost przeciwnie cieszę się z Ich sukcesów i mam nadzieje, że może połkną bakcyla............ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13