Chyba dotarła do mnie ta grypa z Czech, bo jestem cienki jak pensja robotnika. Ledwo łażę, więc o bieganiu na razie nie ma mowy czyli typowy falstart. Znaczy zaczynam zaraz od początku... jak mnie puści ta niemoc. Na razie smarowanie i okłady... Chociaż nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Pocę się jak mysz przy porodzie więc jest szansa, że to paskudztwo ze mnie wylezie, a na razie labuje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz