"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


poniedziałek, 3 maja 2010

[219] "Niech się święci"...

Narobili mi chłopaki "smaka" tą Cracovią :) To Im pozazdrościłem i "rzutem na taśmę" zapisałem się na IX Maraton Jelcz Laskowice, a zarazem V Memoriał Barbary Szlachetki. A już tak na poważnie to od dawna "chodził" mi ten maraton po głowie. Bo jak zacząłem regularnie trenować i czytać biegajznami.pl to właśnie postawa śp.Basi  sprawiła, że postanowiłem zmierzyć się z tym królewskim dystansem. Dlatego teraz wybierając  swój dziesiąty maraton postanowiłem pobiec go w Jelczu i dedykować właśnie BASI.
"Robiąc" Koronę Maratonów Polskich musiałem zaliczyć wszystkie "giganty" gdzie atmosfera biegowego święta wyczuwalna jest już w przeddzień, a w dniu startu następuje prawdziwa "eksplozja" biegowego święta :) Toteż niezmiernie ciekaw byłem jak to jest na takim małym kameralnym maratonie; zwanym przez organizatorów rekreacyjnym. Do Jelcza udałem się jak zawsze w przeddzień tym razem w piątek. Właśnie; większość maratonów jest w niedzielę, a ten w sobotę; i to pierwsza odmienność. No, więc popołudnie przed biegiem maratońskim; jestem w biurze tuż po otwarciu /osiemnasta z minutami/, a tu cisza, spokój... Cztery osoby obsługi w biurze zawodów. Odbieram bez kolejki numer: 12 ( trzynastkę odpuściłem ;) hi hi hi.. koszulkę.  Na moje pytanie  o chipy ? słyszę: "nie potrzeba, nie ma gdzie skrócić" :) A bon na pasta party? "nie potrzeba; makaron wydawany jest na stołówce" Bez okazywania numeu, odbieram swoja porcję i zjadam w....  samotności :( Posilony robię spacer po mieście; Żadnego tłumu maratończyków; cisza spokój... Wcześniej pytam  jeszcze o miejsce spoczynku Basi i dowiaduję się, że jak co roku wieczorem Burmistrz,organizatorzy i  biegacze udadzą się na cmentarz oddać BASI hołd i złożyć kwiaty...
Rano toaleta, śniadanie, plastrowanie, szykowanie ciuchów i ... dylemat: nieźle pada! jak się ubrać??? Po Cracovi 2008 kiedy, zmokłem, zmarzłem do szpiku kości jestem w rozterce? Biorę odżywki, alternatywne ubranie i do biura zawodów. Myślę, zobaczę jak inni się ubierają ?;)  Na miejscu do startu tuż, tuż, a ja dalej niezdecydowany. Jedni biegacze na krótko, inni  długo ! Prognoza w radiu: ma padać całe przedpołudnie ! Dobra "raz kozie śmierć" czas na start ! Zostawiam długie leginsy i podkoszulek z krótkim rękawkiem pod plastronem Zabieganych. Na starcie niewielka grupa biegaczy; żadnego przepychania spokój, cisza... Otwarcie, odliczanie, START.... I jak wszyscy wystrtowali to zacząłem się zastanawiać: "czy tylko ja biegnę maraton ? a reszta bieg towarzyszący na 10.5 km ? :) Pierwsza pętla; zapoznanie: gdzie punkty odżywcze,oznaczenia kilometrów itd. Czytając opinie biegaczy z poprzednich edycji; byłem przygotowany na luz na trasie i dłłuuuuggiiie przerwy między kolejnymi biegaczami. Żadnego tłoku na punktach, odżywki podawane do "ręki" .. Tylko, żeby nie "agrafka" na części trasy; to pomyślałbym, że jestem na  samotnym długim wybieganiu :(  Częściowo rekompensowali to bardzo radośni, uczynni i niezwykle sympatyczni wolontariusze ! (którym przy okazji bardzo dziękuję) Kolejna różnica to kibice. W Poznaniu są rewelacyjni, we Wrocku świetni; Na "kaliskiej setce" zwłaszcza dzieciaki kapitalne.... W  zasadzie wszędzie biegacze wzbudzają zainteresowanie i ludzie mimowolnie reagują... Oczywiście jedni pozytywnie inni trochę mniej ;) W Jelczu część trasy biegnie poza miastem, ale i w samym mieście dosłownie na palcach jednej reki mógłbym policzyć osoby wykazujące zainteresowanie biegaczami. Nie licząc wolontariuszy i obsługi maratonu. Tym bardziej cenny był więc Spiker, który  po każdym okrążeniu przedstawiał biegaczy po numerze z nazwiska i miejscowości. Mało tego; na swój sposób dodawał otuchy: >"numer dwanaście... no pierwsze kółko zaliczone"; >"brawo Tomek! połóweczkę już masz"; > "dobra Tomasz jeszcze ostatnie okrążenie"... Dziwny to maraton; co nie znaczy: broń Boże gorszy! Ja tym bardziej ciężko zgrzeszyłbym narzekając na bieg ukończony z nowym rż :)) Większość trasy biegłem sam; poganiałem się i po cichu marzyło mi się złamanie 3:45, ale przy treningach które zrobiłem  po prostu; aż na taki czas nie zasłużyłem :) Pewnie pomogły mi też "Bostonki" /super butki/ :) od Ewy z portalu eTramki.pl ( następnym razem raport, bo już mają 150km) Biegło mi się naprawdę dobrze. Tak jak na moim drugim maratonie w 2007 w Poznaniu :) Od 35 km "dawałem z siebie już wszystko ;) i mijałem tych którzy "wyrwali" na początku :) Na mecie medal, pakiet: "koksy" ;) baton, żelki, fiolka energetyzująca,bidon i duża woda. W biurze posiłek, certyfikat; wszystko na luzie bez kolejek.

  
Zakończenie: puchary w open i kategoriach wiekowych, oraz statuetki dla mieszkańców powiatu oławskiego. Podsumowując: cieszę się, że mogłem pobiec dla BASI. Pewnie nie wszystkim "skromność" tej imprezy przypadnie do gustu. Słyszałem; podczas ceremonii zakończenia takie opinie: Że brak chipów to, też brak międzyczasów. Brak kibiców to brak entuzjastycznej atmosfery  z wielkich maratonów. Nie losowanie nagród wśród wszystkich uczestników to brak "marchewki" /zachęty/ na kolejną edycję. Myślę jednak, że wybierający ten maraton są tego świadomi, bo organizatorzy nie obiecują "złotych gór" Tak czy inaczej, warto choć raz;  dla wytchnienia od tłumów i  zgiełku zaliczyć jelczański bieg. Nawet ten *towarzyszący* na jedną pętlę, by  oddać cześć niezwykłej Kobiecie i rewelacyjnej Biegaczce jaką była śp. Barbara Szlachetka. Cześć Jej pamięci.!
W komunikacie końcowym zauważyłem wpisy:
nr 1 SZLACHETKA Katarzyna -  DLA MAMY Jelcz Laskowice
nr 45 HOTTAS Christian - DLA BASI Hamburg
Czasy, miejsca nieważne.  Podjęcie wyzwania, sam udział na pewno zasługuje na uznanie, podziw i wielkie brawa.!!!



Dobrze jest czasem pobiec w mniejszym biegu, aby ...

... przypadkiem nie zapomnieć, że jest coś jeszcze oprócz blichtru wielkich maratonów...

~drproctor 2010-05-04 16:55









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13