Bieganie w minionym tygodniu na pól gwizdka; Tylko trzy wyjścia i trzydzieści sześć kilometrów. A zaczął się nietypowo, bo tym razem w niedzielę. Po sobotnim spotkaniu biegowym część Zabieganych udała się do Torunia na półmaraton św. Mikołajów. "Chodziła" mi ta "połówka" po głowie, ale jakoś nie wyszło... W niedzielę Kuba na "gorąco" informował co i jak ... Tak sugestywnie relacjonował bieg, że nogi same zaczęły mnie "nosić" :) Raczej w niedziele, jeśli nie ma zawodów "wrzucam na luz" i nie biegam. Tym razem jednak pomimo "biegającej soboty" miotałem się po domu jak szczur w klatce... Wreszcie zebrałem się i wieczorkiem ruszyłem na "trasę chodnikową" :) Niestety taka pora roku, że dzionek krótki i wieczorkiem, żeby nóg nie połamać trzeba wybierać oświetlone i w miarę równe trotuary :) Deszczyk lekko siąpił, ale "latało" mi się wyśmienicie :) Można powiedzieć "jak na skrzydłach" Czasami tak właśnie jest; Łapie człowiek taki rytm...oddech współgra z przebieraniem nogami, że czuję się jak dobrze naoliwiona maszyna ;) Zrobiłem blisko jedenaście kilometrów i wróciłem w znakomitym humorze chociaż lekko zmoknięty. Niedługo potem zjawił się Kuba pochwalił się dzwoneczkiem /zamiast medalu / pokazał fotki i zdał szczegółową relację. Szkoda, że mnie tam nie było ;).... W poniedziałek za niedzielę wolne, a we wtorek deptanie codziennej traski. Środa gimnastyka i w czwartek jak w ubiegłym tygodniu trening na trasie 2 biegu częstochowskiego. Tym razem w dziesięcioosobowym składzie. I tu niespodzianka, bo zjawiła się *Filotea*! :) Nie dawno zastanawiałem się, czy aby Karolina jeszcze biega? No i proszę odpowiedź przyszła sama ;) Na tym tydzień jeżeli chodzi o sport zakończony. No, może nie całkiem; ale zmiana dyscypliny jutro wielobój na wyjeździe: "podnoszenie ciężarów" "sztafeta 4x100" i "slalom gigant" Tak w skrócie hi hi hi ... Liczyłem jeszcze, że może wcześniej uda mi się zaliczyć sobotnie spotkanie, ale MLP na samo wspomnienie Bialskiej orzekła: "Nie możesz sobie odpuścić ? ! chociaż raz ?! Fakt ciężko byłoby się w sumie wyrobić, a wcześniej jeszcze ciemno jak ... nie wiem co:) Ale może; jak to zawsze mówię "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" Po prawie miesięcznym okresie luzowania, chyba zbyt szybko wchodzę na "wysokie obroty" ... Wychodzi więc, że potuptam dopiero w poniedziałek. I kto wie, czy nie "po białym" bo pani pogodynka zapowiada nadejście zimy !!! Co do zimy; ostatnio "studiuję" takie "przypadłości i "wyzwania"...... :)
| |||||||||||||||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz