poświętowało hi,hi... i czas wracać do rzeczywistości.
Z rana obowiązki domowe, więc bieganie przełożone na później;)
Wczoraj tylko dwójka, zatem jak się wyrwałem to niby pies spuszczony z łańcucha nie wiedziałem kiedy skończyć he,he... Nalatałem dyszkę, żeby wytrząść obiad, bo znowu z braku czasu obiad na mieście;) Lubię egzotyczną kuchnię w Indyjskie Curry:) Polecam szczególnie kapitalne placki nan:) Wybór potraw jest duży, ale my zazwyczaj w biegu wpadamy na dania lunchowe. Co dziennie jest inny zestaw dań. W każdy dzień tygodnia do wyboru sos mięsny i vege. Do tego ryż i sławetne placki:)) Za dwadzieścia pięć zeta można się najeść. Do popicia herbaty, napoje indyjskie i polskie, w tym złocisty izotonik;) Ja bardzo lubię napój na bazie jogurtu mango lassie. Szczerze polecam tę miejscówkę!
Wracając do punktu wyjścia;) Dzisiaj rekonesans stałej przydomowej trasy. Na której z racji zimy;) dawno mnie nie było:( Na koniec złapał mnie delikatny deszczyk, ale i tak było rewelacyjnie:) Chociaż nie powiem na początku trochę ciążył mi "kałdunek" hi,hi...
Gdzieniegdzie jeszcze pozostałości zlodowaciałego śniegu, więc trzeba uważać, co by się nie wykopyrtnąć;)
Na "Bałtyku" spotkałem kolegę ze szkolnych lat, Który też, aby nie zardzewieć uskutecznia spacery:) Fajnie, że coraz więcej ludzi dostrzega dobrodziejstwo ruszenia czterech liter z kanapy;) Nie ważne biegasz, chodzisz, czołgasz się... Najważniejsze! posuwasz się do przodu;)
,,Zdrowie utrzymane za pomocą restrykcyjnej diety
to przykra choroba." - Monteskiusz
Przysłowie:
„W styczniu łów łatwy na kuropatwy”
„Na Świętego Tymoteusza (24.01) trzeba ci czapki nie kapelusza”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz