bieganie. Pożegnalna kąpiel w morzu ze skakaniem wśród fal he,he... Po wczorajszej burzy i deszczu wysokie fale, wietrznie i ciepło (+16;)
Na początku ruszyłem w kierunku mola, ale przed przystanią zawróciłem i poleciałem do Czerwonej rzeczki:)
Szum morza i fale bijące o brzeg to fantastyczne doznania dla Morsa śródlądowego hi,hi...
Cudowne poranki niestety się kończą, bo jak wszystko co dobre szybko mija:(
Oczywiście, żeby nie było zbyt pięknie czekało mnie *bliskie spotkanie*
Wychodząc z Bałtyku widzę kundla, który leci na moje rzeczy. Psiarczyk go przywołuje, lecz ten ma w głębokim poważaniu jego wołania;) utytłany w wodzie, piachu obszczymurek przebiega przez moje ciuchy w jedną stronę i w drugą. Mówię mu spier... a pan właściciel jeszcze ciężko obrażony:( Nie rozumiem psiarzy. Sami jak chcą mogą swoich pupilków całować po dupkach he,he... ja nie koniecznie muszę mieć ochotę na połufalosci.
Co tam! endorfinki po bieganiu i pluskaniu nie pozwalają, aby jakiś tempak zepsuł mi humor:)
Ostatnie *podrygi* he he... i trzeba wracać, "a mnie jest szkoda lata..."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz