nigdy co przyniesie kolejny dzień. Można planować, a w życiu niespodzianki na każdym kroku he,he... Super gdyby zawsze były miłe, lecz *w życiu jak w pokerze jest zasada taka, że raz na wozie raz pod wozem* hi,hi... Plany na dziś były inne, ale nie wyszły i jest jak jest;)
Piąta zero zero pobudka i dwadzieścia minut później dreptanie na "Bałtyk". Dwie rundy ścieżką rekreacyjną i dziesięć przebieżek na *mojej* łączce;)
Miało padać wczoraj po południu, potem się "poprawili" synoptycy, że w nocy, a wyszło jak zawsze, że "trafili kulą w płot" he,he... Opadów ani śladu:( Duchota! Jedyna pociecha to powiew wiatru. Liczyłem na rześkie, wilgotne powietrze i ten rewelacyjny świeży zapach poranka, a tu "nici z tego"
Płucka *przewentylowałem* i *odmulony* hi,hi... wróciłem tak jak wczoraj, więc wyszła dycha:) Nie najszybsza, bo to nie wyścigi;) Zresztą kiedy się robi to co się lubi nie warto się śpieszyć;)
Lubię przebieżki! Podobnie jak podbiegi:) Miało jeszcze być pływanie, ale niestety nie udało się:( Może pojutrze, bo jutro przydałby się *wygibasy*. Zobaczymy.
„Nie o zemstę, ale o pamięć wołają ofiary”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz