po trasie niegdysiejszych *sobotnich spotkań biegowych na Bialskiej* Co prawda tylko z jednym kółkiem za Sanktuarium Krwi Chrystusa. Dawniej były dwie czterokilometrowe pętle. Z dobiegiem co sobota robiłem piętnastkę, a dzisiaj jedenastkę:)
W zasadzie miałem wstać o piątej;) ale gdy obudziłem się w nocy i usłyszałem deszcz pomyślałem: nic nie muszę he,he... Tym bardziej, że od samego rana lista obowiązków jest długa.
Przed południem ciepło, pochmurno, wilgotno... Oczywiście jak tylko ruszyłem wyjrzało słońce:( Całą drogę *prosiłem* o deszcz i niestety topiłem się w "sosie własnym" hi,hi... Według synoptyków miało całą sobotę padać. Bzdurne alerty o burzach, ulewach spokoju nie dają:( i co najgorsze nie idzie ich zablokować:(
Fajnie było! Mimo, że za gorąco;) Otwarcie nowego miesiąca na dobry początek.
Ostatni dzień tygodnia i zarazem pierwszy dzień lipca. W ciągu ostatnich siedmiu dni nabiegałem czterdzieści jeden kilometrów, bo miało być nie za dużo he,he... Wymaszerowałem dwadzieścia dwa. Do tego były dwa pływania w "Adriatyku" i cotygodniowa gimnastyka.
Pierwszego lipca przypada Międzynarodowy Dzień Owoców
"Kto je owoce, kto je warzywa, Ten nigdy chory nie bywa!" - dlatego w walce o zdrowie wygrywa!"
Przysłowia:
- „Na świętej Haliny nie piją dziewczyny”
- „Deszcze na lipca pierwszego, drugiego, zapowiedzią deszczu czterdziestodniowego”
- „Gdy Halina łąki zrosi, rolnik w wodzie siano kosi”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz