dzień tygodnia, ale pierwsze bieganie;) Wczoraj wolne, bo czerwona kartka w kalendarzu i mięso na obiad hi,hi...
Dycha na stałej przydomowej trasie prawie w samo południe:) Wcześniej nie dało rady, a później zanosiło się, że też się nie uda.
Aura można powiedzieć już jesienna:( Temperatura osiemnaście stopni plus, lekkie zachmurzenie i delikatny wiaterek. Było super! Na koniec myślałem zrobić jeszcze serię przebieżek, lecz czas już nie pozwolił. Cóż od dawna nie jestem Zabieganym ale zabiegany he,he...
Fajnie się biega bez afrykańskich upałów:)) Gorzej tylko, bo nie chce mi się wstawać przed wschodem słońca:( Ale jutro chyba będę musiał...
Dzisiaj wracając pod górkę na Kordeckiego trafiła mi się pochwała. Przy kościele Miłosierdzia Bożego wychodząca z furtki Kobitka poklaskała mi dodając: "brawo, brawo, podziwiam pana" Podziękowałem życząc miłego dnia. Dalsza część podbiegu była *jak na skrzydłach* hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz