pobuszowałem dzisiaj sobie dzisiaj;)
Liście opadają. Krzaczyska też nie tak bardzo wybujałe, więc jakoś da się już przebiec. Minus to plaga wszelkiej maści owadów:(( Według synoptyków znów idzie deszcz, a przed opadami robactwo zawsze jest namolne. Obleciałem "Bałtyk", "Adriatyk" i "Pacyfik" ze wszystkich stron he,he... Wydeptałem jedenaście kilometrów:) "Naładowałem akumulatory" bo jutro nie wiem czy uda się wyjść. Mają być wygibasy czyt. gimnastyka i dopiero jak starczy czasu będę chciał choć krótko potuptać.
Fajnie było! Chociaż na koniec dwa kundle mnie napastowały, a właścicielka tylko bezradnie: "wracaj, chodź tutaj" pupile miały oczywiście ją "w głębokim poważaniu". Masakra. Nie wiadomo kto bardziej głupi psiarka czy jej czworonogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz