nie udało się wieczorkiem zażyć kąpieli w "Pacyfiku" :( więc dzisiaj z rana pętelka z pływaniem :)
Zdecydowaniem jestem skowronkiem, a nie sową he,he... Więcej przyjemności daje mi poranne bieganie i pływanie. Może dlatego, ze po nocy jestem wypoczęty? Z drugiej strony poranna aktywność ładuje moje akumulatory na cały dzień hi,hi...

Najczęściej ruszam po trawie, między drzewami tak trochę dla rozruszania i na rozgrzewkę;) I dziś też zacząłem od slalomu ;) Potem obrałem kierunek "Bałtyk" by zrobić rundę dookoła glinianek. Po krótkiej inspekcji parku Lisiniec świetne pływanie w promieniach słońca /
Lubię to!/ vvvvvvv

Po pluskaniu domknąłem pięciokilometrową pętle podbiegiem. Tak to jest jak się mieszka na górze ;) jak się zbiegnie to wracając musowo trzeba wbiec he,he... Często wbiegając od strony sanktuarium przez górkę *Moniki* dokładam jeszcze na "deser" schody hi,hi...

Krótko było :( Stanowczo za krótko. Ale lepiej krótko niż wcale. Chociaż znajomy mówi, że na mniej niż dychę nie wychodzi ;)
Myślę jeszcze o jakimś "łikendowym" starcie, lecz na razie na last minute nic ciekawego nie znalazłem;) Jak są to w dniu zawodów ceny sufitowe:( Tak wiem Orgowie muszą wiedzieć wcześniej ile koszulek, medali, posiłków.. Tylko mnie na tym nie zależy;) wystarczy ciekawa trasa, pomiar czasu i towarzystwo Tych co biegają dla biegania:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz