dzisiaj:( Może dlatego, że jak powiedziała Karolina pogoda jakaś "ciężka"? Ale ja winię prażuchy z kapuśniakiem hi,hii... Rewelacyjne smakowo to danie, ale raczej nie dwie godziny przed bieganiem:( Chyba, że jak kiedyś mawiał Mirza "trzeba mieć kozi żołądek" he,he... Zresztą każda zganka lepsza niż przyznanie jestem cienki;)
Początkowo zamierzałem odwiedzić Bialską, lecz nogi z przyzwyczajenia poniosły mnie na "Bałtyk"
Wczoraj było kapitalnie, a dziś tuptałem jak słoń:( Zresztą międzyczasy mówią same za siebie.
Wydawało mi się, że ziemia drży pod moimi krokami cha,cha...
Po półgodzinie zrobiło się trochę luźniej w brzuchu, więc potoczyłem się nad "Pacyfik" żeby spalić nieco kalorii w chłodnej wodzie. Niestety pluskania nie było, bo jacyś "uchdźcy" opanowali teren, a że ciemno i zachowywali się dosyć hm... odpuściłem;) Udokumentowałem tylko grę świateł na wodzie i poleciałem
Po tym "akcencie" wróciłem całkiem do normy:)
Wyszło osiem i pół kilometra dreptania z czego końcówka w "egipskich ciemnościach" A jeszcze nie tak dawno o dwudziestej pierwszej pływałem za widoku:)
"Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma"
Czasami (rzadko hi,hi...) mi się zdarza, że nogi same mnie niosą.Często jednak jest taki dzień, że brak mi jakby powierza, nogi jak z betonu. Płuca nie chcą "zasysać" , nogi nie chcą się odrywać od ziemi, a w brzuchu wszystko się kręci jak w pralce.
OdpowiedzUsuńKarola nie przesadzaj :) jak biegamy razem cały czas za Tobą latam ;)
OdpowiedzUsuńBo ścieżki miejscami wąskie i trzeba "latać" gęsiego :D
OdpowiedzUsuń