zwana Aleją Brzozową po długiej nieobecności he,he...
Kiedyś był to stały punkt tygodniowego planu:) Niestety sobotnie spotkania biegowe to już historia:(
Odwiedzam czasami te rejony z Laskiem Wilka i bialskimi polami. Chociaż określenie "Aleja" jest obecnie śmiechu warte hi,hi... Oświetlenie owszem, równy asfalt też, ale do tego od kiedy powstały tam osiedla ruch samochodów "jak w Rzymie" he,he... Dawniej było dziewiczo. Podłoże z tłucznia wapiennego, wieczorami ciemno, wiec plum w kałuże pewne;) Jednak przede wszystkim ruch samochodowy był minimalny. W lasku teraz też karczowanie drzew na całego:(
*Mekka biegaczy* jak mawiali biegacze odeszła w niebyt:(
Czasami można spotkać pojedynczych biegaczy zmierzających w bialskie pola, ale są to jednostki. Onegdaj można było spotkać całe tabuny hi,hi... szybciej przebierających nogami:))
Dzisiaj też mijałem się z dwoma biegaczami i jedna biegaczką.
Dobieg asfaltem do Sanktuarium Krwi Chrystusa. Potem pętla za Sanktuarium, czyli prawie pięć kilometrów bialskimi polami i powrót. W drodze powrotnej pit stop przy plenerowej siłowni.
W sumie dwanaście kilometrów z prędkością *ekonomiczną* he,he... Było rewelacyjnie! Cisza, spokój, przelotny delikatny deszczyk i świeże powietrze:)
W całym startowym tygodniu 53 km w czterech wyjściach plus 28 wychodzone, cotygodniowa gimnastyka i trzy godzinne sesje na rowerku stacjonarnym w dni nie biegowe;)
Na razie *tryb starczy* hi,hi... tj. bieganie co drugi dzień. Wkrótce dojdą morsowania i wtedy plan tygodniowy się zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz