na trasie Bialska - pola - park Lisiniec;) W tym roku to na razie he,he... najdłuższy dystans. Temperatura -6, lecz odczuwalna pewnie niższa;) Pomimo posmarowania twarz mi zlodowaciała:( Nie cierpię jak na rzęsach robią mi się lodowe grudki, bo zaraz płaczę. W ogóle trochę za lekko się ubrałem, ale wolę jak mi jest za chłodno niż miałbym się "gotować" w czasie biegu. Zaczynam wracać do regularnych treningów, bo jak napisał mój imiennik na swoim blogu czas na zrzucenie zimowych opon hi,hi... Nie, nie w samochodzie, bo wiosny jeszcze nie widać;)
Po wypoczynkowym grudniu i okresie świąteczno noworocznym trzeba pozbyć się niepotrzebnego balastu. Zatem regularne bieganie plus dieta "ŻP" (żryj połowę;) i morsowanie:)
Lubię biegać bez pośpiechu i nerwowego zerkania na zegarek. Lubię ten moment kiedy pod klatką wyłączam endo, a tu zaskoczenie: wow! dwadzieścia kilometrów:) Się nie spodziewałem;)
Zwykle dookoła słyszy się nawoływania do diety ŻM (żryj mniej) a tu taki konkret - po prostu żryj połowę :) Dobre!
OdpowiedzUsuń