mi się dzisiaj nieco dłużej;) Zaplanowałem zatem minimum "połówkę", ale forma *w lesie* :( Niektórzy odpowiadają dziś na pytanie: jak tam zdrowie? Dziękuje było he,he... Kiedy mijała druga godzina biegu czułem się jak na maratonie po 3:30 hi,hi..
Dołożyłem jeszcze na koniec podbieg polem namiotowym za Jasną Górą i miałem serdecznie dosyć! Cienki jestem jak pensja robotnika:( Co prawda sąsiad imiennik gdy usłyszał, że przebiegłem prawie 23 kilometry z nieukrywanym zdziwieniem skwitował krótko: "ile!? masz pan zdrowie panie Tomku!" Więc musiałem Go oświecić;) że bieganie uratowało mi życie! i przed chorobami uciekam na własnych nogach:)
Bo *biegam by żyć! i żyję, więc biegam*
Ten półmaraton z "hakiem" przebiegłem w dwie godziny dziesięć minut:( częściowo po asfalcie, trochę po wertepach i ścieżce rekreacyjnej. W tamtym roku podobny dystans zdarzało mi się biegać co drugi dzień i po biegu nie czułem kilosów ani w kościach, ani w płucach;) Tak, czy inaczej wszystko jest w głowie, bo nogami się tylko przebiera, a długasy biega się głową!!! Cóż trzeba od nowa zakodować w mózgu, że dwie godziny biegu to można zrobić "na zawołanie"! Pyk...
Trening mentalny się kłania he,he... ale bez jakiejś dodatkowej motywacji jest trudno:(
Na szczęście fizyczność wzmocniła mi wołowina w orzechach z ryżem i warzywami:) a psyche karteczka z wróżbą w ciasteczku:
*Nikt nie jest w stanie zepsuć Twojej szczęśliwej przyszłości*
AMEN:)
A nie masz przypadkiem tak, że im bardziej się "zdygasz" tym bardziej gębą sie cieszy? I jeszcze jest podówczas doskonale alibi, żeby sobie pofolgować kulinarne ;-P
OdpowiedzUsuń@ Bartek tak właśnie jest! ze spokojnym sumieniem mogę pojeść, bo przecież "zapracowałem" ;) i faktycznie im bardziej jestem "upodlony" ;) po bieganiu tym większa radocha :) Tłumacze to sobie przedobrzeniem z ilością endorfin hi,hi...
OdpowiedzUsuńW morsowaniu tak jak na zawodach dochodzi jeszcze za każdym razem adrenalinka ;) Dlatego zobacz większość w przerębli doznaje "małpiego rozumu" he,he...