i nazad he,he... Na bosaka skrajem morza;) w lewo. Przystań rybacka. Jedno molo, drugie, trzecie do zejścia na plażę nr 4. Nawrót i na wschod do numeru 16 za kempingiem. Po drodze miła niespodzianka:) Spotkaniem z synem:)) Który wybiegł później i ruszył *moim śladem* Powrót do "naszego" 9 i pływanie:) Według wakacyjnego *rytmu* najpierw bieganie, potem pływanie i dopiero śniadanie hi,hi... Było cudownie! Pusta plaża, słońce, cisza, spokój i nadspodziewanie czysta woda w Baltyku. Uwielbiam takie poranne klimaty. Miało być krócej, lecz niechcący znowu na liczniku siódemka he,he...
W całym minionym tygodniu tylko trzydziesci osiem kilometrów, ale Jakich fajnych:)
Niestety półmetek za nami:( Jeszcze mecz z Karabachem i na "stare śmieci" he,he... Póki co jest kapitalnie. Nawet deszcz i burza nam nie przeszkadza;) Jedyny minus to inwazja jakiegoś latającego robactwa:(( Podobno to dziadostwo to oprzędzik szary:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz