mówią niektórzy;) Ale też... pamiątka i wspomnień czar. Na co dzień schowane głęboko w pudle, lecz gdy tylko z jakiejś okazji ujrzą światło dzienne wskrzeszają chwile uniesień, bólu, walki z samym sobą... Przypominają miejscowości w których startowałem, poznanych tam ludzi. Te najprzyjemniejsze momenty mojej pasji, czyli imprezy biegowe. Oczywiście są ważne, mniej ważne oraz takie z którymi rozstaje się bez żalu i rozdaję przeważnie dzieciakom:)
Bo w poście Top Medals podsunęła pomysł pochwalenia się dorobkiem medalowym;) Podobnie jak w czerwcu Kaśka dała początek akcji: "Pokaż, ile miejsca bieganie zajmuje w Twoim życiu!"
Już poprzednio napisałem: "jak się weszło między wrony trzeba krakać jak i one";) Więc wydobyłem i przejrzałem swoją skarbnicę:) Naliczyłem siedemdziesiąt sześć chciałoby się napisać "krążków" he,he...
Nie będę wzorem Bo układał rankingu, ale poniżej o kilkunastu co nieco napiszę:)
Pierwszy mój medal z Biegu Za Jeden Uśmiech:) Integracyjna impreza w której uczestniczyli zawodnicy niepełnosprawni razem z osobami pełnosprawnymi.
"Blacha" z pierwszej połówki. Niestety odbyła się tylko ta jedna edycja Półmaratonu Ziemi Życińskiej:(
Debiut na maratońskim dystansie w Łodzi:) Verdi orzekł, że pobiegłem zbyt asekuracyjnie;) Może i tak:)
Kiedy zacząłem myśleć o startach dowiedziałem się przypadkiem z forum biegajzanami.pl o Basi Szlachetce. Zaimponowała mi Ta niesamowita Kobieta. Dzięki Niej zamarzyłem o pokonaniu maratonu. Więcej dzięki Basi uświadomiłem sobie, że jestem w stanie to zrobić!! Dlatego nie mogłem nie pobiec w dedykowanym Jej Maratonie Jelcz-Laskowice. W tym kameralnym maratonie uczestniczy wielu przyjaciół Basi. Dzień wcześniej biegacze składają kwiaty na Jej grobie i modlą się w intencji Basi biegającej niebiańskie matrony.
Cracovia Maraton za pierwszym razem w padającym deszczu od startu do mety oraz rozwalonym bucie boleśnie odczułem próbę złamania 3:45 Jednak "zemsta jest słodka" w ubiegłym roku zrobiłem to!!! Tym razem końcowa pętla wokół krakowskich nie była "drogą przez mekkę" Była moją rundą honorową:) leciałem jak na skrzydłach:)
2008 rok udało nam się przez zimę co sobotę utrzymać spotkania biegowe na Bialskiej:)
W nagrodę zafundowaliśmy sobie "fedrowanie" pod ziemią;) Tam po raz pierwszy pojawił się pomysł stworzenia klubu i marzenia o profesjonalnym biegu w naszym mieście:)
W nagrodę zafundowaliśmy sobie "fedrowanie" pod ziemią;) Tam po raz pierwszy pojawił się pomysł stworzenia klubu i marzenia o profesjonalnym biegu w naszym mieście:)
Sztafeta to specyficzny bieg. Każdy stara się jak może, ale liczy się wspólny dorobek:)
W Poznaniu zdobyłem Koronę Maratonów Polskich! Miesiąc wcześniej pobiegłem ze skręconą kostką Wrocław na zaliczenie, żeby zachować szanse na Koronę. W dodatku pierwszy raz miałem okazję "zającować" i to własnemu synowi w debiucie maratońskim:) Myślę, że zdałem egzamin;) Z alei abpa Baraniaka na Maltę finiszowaliśmy w znakomitych humorach:) Obyło się bez "ściany" i w dobrym stanie zameldowaliśmy się na mecie:)
Był to mój drugi Poznań Maraton i podobnie jak z Cracovią mam do tej imprezy wielki sentyment. Jedyny maraton w którym brałem udział trzy razy:)
Powinny być trzy, ale tegoroczny mam mieć dosłany pocztą, bo za długo marudziłem na trasie i zabrakło;)
To prawda, że w każdym człowieku drzemią niezbadane pokłady możliwości. Tym razem było najtrudniej. Mniej pokory? Październikowy upał? Samotna walka od dwudziestego piątego kilometra? Moja satysfakcja z niepoddania się jest bezcenna!:)
Medalik od włoskich biegaczy za udział w sztafecie niosącej Płomień Lolka. Ryba i klucz z Maratonu Lednickiego. Drewniany medal z Kwietnego Biegu. Te szczególne pamiątki ze szczególnych imprez biegowych mają dla mnie szczególne znaczenie:) Bo jak nie samym chlebem tak i nie samym bieganiem człowiek żyje:) Wdzięczny jestem Bogu za moje bieganie.
Dzwonek z Półmaratonu Świętych Mikołajów w Toruniu marzył mi się od dawna;)
W ubiegłym roku udało mi się tę kultową imprezę zaliczyć:) Mam dzwoneczek, czerwony szalik i czapkę. Przyda się:) W tym roku szósty grudnia wypada w czwartek, więc planujemy trening po trasie BC na mikołajowo;)
Takie medale ręcznie robione to świetny pomysł:) Ręczna robota, więc tym bardziej cenne trofeum:)
W Poznaniu towarzyszyłem w maratońskim debiucie najstarszemu synowi:) a w ubiegłym roku najmłodszemu debiutującemu w Blachowni na I Maratonie Nordic Walking.
We wrześniu br. zawalczyliśmy ponownie:)
Na koniec medal z biegu w którym uczestniczyłem, ale nie biegłem;) Organizowany przez Zabieganych Bieg Częstochowski wymaga zaangażowania większości członków. W przyszłym roku mały jubileusz:) Dlatego już teraz zapraszam na piątą edycję, która odbędzie się jak zawsze na tydzień przed Cracovia Maraton:)
Wow. Imponującą kolekcja, a co ważniejsze okraszona masą pozytywnych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńTo ciekawe ile wspaniałych wspomnień można zamknąć w kawałku metalu czy - jak w przypadku certyfikatów czy dyplomów- kawałku papieru :)
OdpowiedzUsuńSporo już nazbierałeś tych medali. Ten z Krakowa mam identyczny - też pamiątkowy, bo był moim debiutem na królewskim dystansie. Wtedy zresztą poznaliśmy się "na żywo". Fajnie to wszystko wspominam!
OdpowiedzUsuńWow!Jestem pod ogromnym wrażeniem kolekcji, dokonań, czasu spędzonego na trasach, wysiłku, niejednokrotnie pewnie wyrzeczeń. To się nazywa pasja, czy już uzależnienie? ;)
OdpowiedzUsuńwow! u mnie dopiero jeden medal :-) ale ochota jest na duuużo więcej :-)
OdpowiedzUsuńgratuluję niesamowitej kolekcji! Ale przede wszystkim biegów, które za tymi medalami 'stoją' :))
Fantastyczna kolekcja! A co to za medal, ten ogromny z taką dużą literką B? Też chcę taki!
OdpowiedzUsuń-Adam sam metal nic nie wart złom;)ale przeżycia do których można wrócić bezcenne:)
OdpowiedzUsuń-Sprycia dlatego większość ludzi ma swoje osobiste "muzea" w domu;)
-Kuba pamiętam dokładnie nasze spotkanie na "video":)i Emilię pamiętam:)
-Alu medale to tylko wycinek "uzależnienia";) w ubiegłym roku przebiegłem ponad dwa i pół tysiąca kilometrów, a na zawodach 'tylko lub aż' pięćset;)
-itsfineirantoday długo miałem tylko jeden jedyny medal, apotem się posypało hi,hi u Ciebie zobaczysz wkrótce będzie to samo:)
-Bo takie "ciężkie" medale to z Blachowni:) za Przełajową Ósemkę;)w imieniu Jacka Chudego zapraszam w przyszłym roku;)Fajny bieg:)
No tak, kolekcja naprawdę imponująca. A ile świetnych wspomnień! Tak, to się nazywa prawdziwa pasja :-)
OdpowiedzUsuńTy wiesz który jest moim ulubionym :)
OdpowiedzUsuńoczywiście Szyszunia :) lepszego nie widziałem, choć i inne cenne i piękne.
Robi wrażenie, a u mnie pusto :(. Muszę poważnie pomysleć o wyjściu ze swojego lasku i dołączeniu do jakiejś grupy:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tym opisywaniem swoich medali, kolekcja świetna!
OdpowiedzUsuń- Emilia czasem jak mnie najdą wspomnienia i wracam do przeszłości to stwierdzam, że dzięki bieganiu i startom mam ogromnie dużo kapitalnych wrażeń:)A gdybym nie biegał?;(
OdpowiedzUsuń- Arturze szyszunia jest jedyna w swoim rodzaju;)
- Magda zawsze możesz zostać Zabieganką;)
- Leszku, więc teraz kolej na Ciebie;)
Imponująca kolekcja. Ile to wspomnień i kilometrów w nogach :)
OdpowiedzUsuńPodlinkowałem Cię u siebie - i na blogu i w tekście o tym samym traktującym :)
OdpowiedzUsuńTete,ale imponująca kolekcja! Najbardziej podoba mi się szyszka :)
OdpowiedzUsuń