jedenaście kilometrów biegu na dobry początek nowego tygodnia;) Niezamierzony zbieg okoliczności he,he... bo na dobra sprawę na bieganie dobra jest każda data:) Chociaż szkoda, że któryś miesiąc nie ma czterdziestu dwóch dni hi,hi...
Po labowaniu czyt. roztrenowaniu głód biegania jest, ale nogi jakoś niechętne do dłuższego, szybszego przebierania;) Dlatego znów bez napinki pomalutku. Trochę po chodnikach, nieco bruku i w większości drogi gruntowe oraz wertepy he,he...
Na koniec oczywiście slalom "gigant" miedzy drzewami po wzniesieniu z tyłu za Jasną Górą:)
Po wczorajszym bieganiu w stroju "organizacyjnym" i morsowaniu wśród lodowych "szkiełek" dziś oczywiście jako "tekstylny" coby nie straszyć ludzi hi,hi...
Dwadzieścia cztery godziny i diametralna zmiana pogody:( Wczoraj +1 i gdzieniegdzie biało, a dziś +5, chlapa ciapa i szaro buro:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz