dzień roztrenowania. Po niedzielnym morsowaniu i siódemce biegu w poniedziałek pięciokilometrowy marsz, oraz trzydzieści minut rowerku stacjonarnego. We wtorek dwie godziny solidnej gimnastyki, cztery kilometry marszu i półgodzinne rowerowanie "pod dachem".
W między czasie wizyta u mojego Doktora z wynikami. Diagnoza: "służy panu to bieganie" wyniki extra!
Czyli będę żył aż do śmierci;)
Oczywiście nie omieszkałem zaprosić Doktora na morsowanie co by też skorzystał z dobrodziejstwa moczenia w zimnej wodzie hi,hi...
Dzisiaj tylko krótka rozgrzewka biegowa, kąpiel w "Pacyfiku", szybki powrót i dla odprężenia zabawa w malarza he,he... Trzeba przecież wykorzystywać nadmiar wolnego czasu hi,hi... Bo jak wrócę do regularnego biegania to doba zrobi się znowu "za krótka".
W między czasie wizyta u mojego Doktora z wynikami. Diagnoza: "służy panu to bieganie" wyniki extra!
Czyli będę żył aż do śmierci;)
Oczywiście nie omieszkałem zaprosić Doktora na morsowanie co by też skorzystał z dobrodziejstwa moczenia w zimnej wodzie hi,hi...
Dzisiaj tylko krótka rozgrzewka biegowa, kąpiel w "Pacyfiku", szybki powrót i dla odprężenia zabawa w malarza he,he... Trzeba przecież wykorzystywać nadmiar wolnego czasu hi,hi... Bo jak wrócę do regularnego biegania to doba zrobi się znowu "za krótka".
Zresztą podobno grunt to odpoczywać aktywnie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz