dzisiaj i do tego równonoc:) podobno o jedenastej zaczyna się astronomiczna wiosna, bo słońce wchodzi w znak barana.
Wiosna! Cudowna pora roku, a ja dziś na bieganiu "powoli, jak żółw ociężale" he,he... "niczym mucha w smole" się ruszałem;) Po dwóch okrążeniach na "Bałtyku" dla otrząśnięcia się z marazmu hi,hi... zaaplikowałem sobie dziesięć przebieżek. Które o dziwo latało mi się całkiem fajnie. Niestety po nich niemoce wróciły:(
Nic na siłę:) Nie to nie;) Trzeba słuchać własnego organizmu. Może to tzw. przesilenie wiosenne he,he...
Minimum tj. dziesiona na otwarcie tygodnia i powitanie wiosny zaliczona:)
Jutro cotygodniowa gimnastyka i w środę mam nadzieje "głód" biegowy wróci;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz