hasanie, bez celu, bez napinania się, bez liczenia kilometrów i czasu jest kapitalne.
Owszem zerkam co jakiś czas na zegarek, ale tylko po to, żeby się nie zapomnieć przypadkiem nie latać do obiadu hi,hi...
Było dziś rewelacyjnie!
Miejscami pod nogami szeleszczący dywan z różnokolorowych liści:) przez który jak dziecko leciałem szurając butami, by wirowały dookoła w powietrzu he,he...
Trochę przykro przebiegać koło mojego kąpieliska na "Pacyfiku" pod brzózkami:( Cóż muszę jeszcze te parę dni wytrzymać.
Pogoda na bieganie super!
Osiem kresek na plusie, bezwietrznie i bez słońca;) Chyba dlatego na pętli wokół "Adriatyku" i "Bałtyku" dziś naliczyłem trzy kijarki, dwie biegaczki i jednego biegacza.
Na spoko wg garmka 14,81km i 14,58 na telefonie z endo, więc różnica nieduża.
Komputerek "pokładowy" jest niesamowity:)
Niestety nie pokazuje najważniejszego:( ilości wydzielonych hormonów szczęścia, czyli endorfinek;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz