"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

czwartek, 31 maja 2012

343. Trzydniowy post

Miało wczoraj być bieganie i niestety:( Coś za coś he,he... postawiłem na pieczenie chleba - moją druga pasję;)

Dziś pierwsze kilometry w tym tygodniu, więc luzackie:) Nie jak co czwartek na trasie BC tylko po wertepach a'la parku Lisiniec;) Odpuściłem cotygodniowe wspólne tuptanie po bruku i asfalcie z premedytacją hi,hi... Obawiałem się, że po trzydniowej absencji biegowej nie dam się długo prosić i nie odmówię dłuższego pomykania;) Jestem więcej niż pewny, że na dyszce by się nie skończyło he,he... Z drugiej strony wybrałem tuptanie po miękkim, bo w sobotę zapowiada się dłuższe dreptanie w Lisowicach. 

Plany były jechać już w piątek:) ale niestety z przyczyn tzw. obiektywnych dołączymy dopiero w sobotę rano. Już w 2009 roku myślałem o podobnej imprezie na Krakowskich Błoniach, ale na myśleniu się skończyło hi,hi... Jak się da trzeba realizować zamierzenia na bieżąco, bo później może być jak z Maratonem Lednickim   

W ubiegłym roku biegłem na Lednicę z najstarszym synem, chociaż była też opcja: "a może za rok?" 
Nasze szczęście, że nie odłożyliśmy, bo niestety w tym roku natknąłem się na info, że czterdziestosześciokilometrowego biegu z Poznania na Lednicę ma nie być:(
 Bardzo się cieszę, że udało mi się uczestniczyć w tym wydarzeniu. Był to maraton całkowicie odmienny od innych i to nie tylko ze względu na nietypowy dystans. Biegło się zwarta grupą, kto nie nadążał musiał wsiąść do jadącego z tyłu autobusu. Na wyznaczonych punktach cały peleton się zatrzymywał "na popas" a potem dalej;) dlatego nie było rywalizacji. Końcówka - czyli wbiegnięcie na Pola Lednickie to przeżycie niezapomniane dlatego warto choć raz tego doświadczyć:)

Dziś spokojne dwanaście kilometrów, a w sobotę długie wybieganie zamiast Bialskiej. Pogodę zapowiadają podobną jak dziś: lekkie zachmurzenie, od czasu do czasu deszczyk jak spod kropidła;) i kilkanaście stopni na plusie, czyli na bieganie idealnie. Zobaczymy na którą uda nam się dotrzeć do Lisowic? Dlatego nie przyjmuję żadnych założeń;) Co nabiegam to moje he,he... A ile kilometrów zrobimy we trzech? (Mati i Kuba będą "na kijach";) Można obstawiać hi,hi....

wtorek, 29 maja 2012

342. Wtorkowe niespodzianki

Niespodzianka! Dziś odebrałem nagrodę z Dziennika Zachodniego, który organizował konkurs sms-owy związany z Silesia Maratonem:) Zestaw biegacza-czapeczka, bidon, saszetka na biodra, opaska na ramię, koszulka i bardzo prosty zegarko-pulsometr;) Wszystko w barwach około niebieskich z logo Halsa. Pulsometr mam, koszulka trochę za mała, bidon ciężki i za gruby do ręki, saszetka bardzo plastikowa, a czapka sztywna jak koci ogon hi,hi... Lecz jak to mówią: "darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby" he,he... Szybko znalazłem amatorów na firmowe gadżety, ale swoją drogą na pewno biegacz tego zestawu nie przygotowywał hi,hi...

Dziś wtorek, czyli maszerowanie z kijkami:) I druga niespodzianka! W odpowiedzi na nasze zaproszenie do wspólnego kijowania pojawiły się Kasia i Joasia:) O ile pierwsza nasza bardzo dobra znajoma;) to druga nowy nabytek he,he... Bardzo szybko znaleźliśmy "wspólny język" oraz wspólnych znajomych;) i nie wiadomo kiedy pokonaliśmy zaplanowana trasę:) Było świetnie, a nasza nowa maszerka zapowiedziała się już na kolejny wtorek:)
foto mxxxk

Wczoraj gimnastyka, dziś nordic tj. całe dwa dni bez biegania;( Nie ma co stęskniłem się już za szybszym przebieraniem nogami;) Jutro wracam na biegowe ścieżki hi,hi....

niedziela, 27 maja 2012

341. Pętla Rudnicka...

Po raz kolejny "najechaliśmy" my Zabiegani na Rudniki. Pogoda dopisała humory również. Kilkoro z naszych wywalczyło miejsca na pudle:) Paru poszczęściło się w losowaniu nagród! Jeszcze raz brawa i gratki! Ale najważniejsze to ta niesamowita atmosfera i całe mnóstwo "mandarynek" w barwnym peletonie biegowym:))

Było gorąco, ale lepiej niż tydzień temu w Działoszynie. Chwilami chmurki zasłaniały słońce i powiewał wiaterek. W dodatku tym razem wody na trasie nie brakowało:) Śmialiśmy się, że dziś w trakcie biegu można by się wykąpać;) Oprócz stołów z kubkami z wodą po trasie jeździły rowerowe "lotne patrole" Każdy miał w sakwach lub koszach butelki z wodą i rozdawali ile dusza zapragnie:) Dodatkowo jestem pod wrażeniem kibiców!:) Przed prawie każdym domem stały grupki mieszkańców i miejscowi bili brawa biegaczom! Wszystkim bez wyjątku nie tylko swoim:) Nieraz na imprezach biegowych w miastach, gdzie mieszkańców jest dużo więcej bywa o wiele mniejsze zainteresowanie biegiem;( Czasem stoją przechodnie, przyglądają się i zero reakcji. Albo coraz częściej się zdarza, iż na nas biegaczy reagują negatywnie i pomstują:( Miasto zakorkowane! A Oni biegają, a do lasu biegać! itd itp.

Od startu biegłem razem z Madlen i Tomkiem 111:) Biegliśmy, rozmawialiśmy, przekomarzaliśmy się z kibicami i kilometry leciały prawie niezauważalnie;) Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty nagle siódmy, zaraz potem dziesiąty i już przyszło finiszować;)
Biec w takim doborowym Towarzystwie to mega radocha:) Było fantastycznie:) Żartowałem nawet na trasie, że w takim składzie to maraton zrobilibyśmy bez bólu he,he... Wielkie brawa i słowa uznania dla Madlen! Tydzień po Działoszynie, a nasza dziewczyna napierała i dawała z siebie wszystko:) Skoro zawody to słowo o statystyce. Nasza trójca wg nieoficjalnych wyników zajęła miejsca 112-113-114 z czasami Madlen 01:14:54 i oba Tomki 01:14:55. Zapewne czas nie powala i mógłby być lepszy, ale trzeba wybierać ściganie ? czy dobra zabawa i miłe towarzystwo. Wybraliśmy to drugie i bynajmniej ja nie żałuję hi,hi... 

Zaraz po powrocie wystartowałem kompa z niecierpliwością jak poszło Blog@czom na Ekidenie?
Gratuluję obu składom! Wielkie brawa! Świetne lokaty i czasy wykręciliście! Szkoda, że nie mogłem być wśród Was:(

sobota, 26 maja 2012

340. "Od rana mam dobry humor"...

podśpiewuję sobie od rana:) po spotkaniu biegowym na Bialskiej. 
W czwartek Ewa, Marzena i Monika obiecały pojawić się dziś o siódmej i słowa dotrzymały:) Brawo! 
Były też Ola i Elf_ik, oraz jeśli dobrze liczę siedmiu Zabieganych facetów;) Musimy się zacząć chyba mobilizować, bo niedługo będziemy w mniejszości;( Czym prawdę mówiąc wcale bym się nie przejął:)
Nieoczekiwanie dotarła też Zabiegana para z kijkami;) Tak trzymać!
Pogoda idealna:) nie za ciepło, nie za zimno po prostu rewelka:) "Akumulatory naładowane" hi, hi... Wszyscy kipiący energią:) Niezbity dowód o wyższości rannego biegania nad wieczorowym.
Na początku jak zwykle wyodrębniła się grupa ścigantów i grupa pościgowa he,he... Dzisiaj drudzy pierwszych nie dogonili;( chociaż w trakcie biegu zdarzyły się przejścia z jednej grupy do drugiej;) 
Jutro duchowe wsparcie i trzymanie kciuków za Blog@czy startujących na Ekidenie, a potem kierunek Rudniki. Kolejne GP Zabieganych na "Rudnickiej Pętli" o nietypowym dystansie 13,7km.

czwartek, 24 maja 2012

[339] Trasa BC...

Jak czwartek to tradycyjnie wspólny trening Zabieganych (i nie tylko;) na trasie Biegu Częstochowskiego. Pogoda trochę łaskawsza:) temperatura ciut niższa i orzeźwiający wiaterek-tylko biegać... 
Chyba dlatego odliczyło się dwanaście osób w tym co niesamowicie cieszy pięć kobiet!:)) Zamierzałem zrobić dwie pętle, czyli dyszkę i do domu. Ale Monika z Darkiem zaproponowali trzecią i grzechem było odmówić;) Biegając w pojedynkę dość często mnie "ponosi" lecz jakoś łatwiej o samodyscyplinę he,he... 
W bieganiu grupowym kiedy zbierze się tak jak dziś kapitalne towarzystwo wystarczy , żeby tylko Ktoś zaczął kusić;) i bardzo trudno odmówić:) hi,hi...
Było fantastycznie! Biegało mi się rewelacyjnie:) 
Jutro wolne, a w sobotę SSSB - stałe sobotnie spotkanie biegowe:) 
Zbiórka: 7:00 ulica Bialska (Aleja Brzozowa:) przy pierwszej kapliczce od Okulickiego.
 

środa, 23 maja 2012

[338] Kurzawa...

Ostatnio deszcze nas omijają i ziemia jest sucha jak pieprz. Na drogach nieutwardzonych kurzy się niesamowicie, a jak przejedzie samochód to pylica jak na pustyni;( Po wczorajszej "kijowej" dyszce dziś ciut "szybsze przebieranie nogami";) "Biec, ciągle biec w stronę słońca W stronę słońca aż po horyzontu kres Biec ciągle biec tak bez końca Witać jeden przebudzony właśnie dzień".... Dwanaście kilometrów w niecałe siedemdziesiąt minut. Temperatura +25 w cieniu. Nawet wszystkie przydrożne kundle gdzieś wymiotło he,he... Za to spotkałem panią z kijkami trekingowymi idącą "na pająka";) 

Euro 2012 się zbliża wielkimi krokami;) to coś o piłce:
Trener Francji pyta Pana Boga:
- Panie Boże, za ile lat Francja zostanie mistrzem świata?
- Za 6 lat.
- O, nie! To nie za mojej kadencji - odpowiada trener.
Na to trener reprezentacji Polski pyta Pana Boga:
- Panie Boże, za ile lat Polska zostanie mistrzem świata w piłce nożnej?
- Nie za mojej kadencji - odpowiada Pan Bóg.


jeszcze kilka fotek z wczorajszego nordica;)

 

wtorek, 22 maja 2012

[337] Z maszerami...

Po raz trzeci wyszedłem z maszerami na wtorkowe dreptane pogaduchy:) Podobnie jak zaczynaliśmy w Alei Brzozowej tempo dostosowane tak, aby każdy mógł nadążyć, bo nie o ściganie tu idzie;) 
Podobno miały się pojawić jeszcze dwie przedstawicielki płci pięknej, lecz chyba nie zdołały się przełamać;( Poczekamy he,he... początki są zawsze trudne. 
Na trasie widzieliśmy cztery nordiki:) Najpierw dwie i później jeszcze dwie kobitki w pojedynkę, więc jest szansa na pozyskanie kolejnych członków wspólnych wtorkowych spotkań z kijami w garści:) Zwłaszcza, że ośmiokilometrowa trasa nie jest zbyt wymagająca, a spokojne tempo pozwala wszystkim nawet początkującym dołączyć do grupy:) 
Z czasem jeśli doszłoby więcej osób to jak na Bialskiej "peleton" może się podzielić na ścigantów i tych trochę wolniejszych;) Najważniejsze, żeby Nikt nie został sam!

poniedziałek, 21 maja 2012

[336] Przewietrzenie

Ostatnio wysokie temperatury "zabijają" we mnie chęć do biegania;( Co najdziwniejsze jeszcze nie tak dawno nie cierpiałem zimy i zimna. Dłonie i stopy marzły mi nawet przy kilkustopniowym mrozie. Uwielbiałem żar z nieba, upał jak w piekarniku;) Teraz coś się zmieniło i lepiej znoszę zimno. Może to przez morsowanie he,he...

Dziś tak nie chciało mi się "skwierczeć" na słońcu, że postanowiłem szukać cienia. Na terenie szumnie zwanego Parku Lisiniec nie ma alejek:( No można powiedzieć są dwie w miarę równe "dróżki" z tego jedna zacieniona. Dobieg z i do domu plus dziesięć przebieżek wśród drzew dało w poniedziałek dziewięć kilometrów na dobry początek tygodnia:) Biegałem w sobotę i wczoraj, lecz niezbyt mocnym tempem. Dlatego chyba dwustumetrowe odcinki wyszły bardzo szybko:) Oj fajnie się przewietrzyłem;) A... i miałem sympatycznego kibica hi,hi...

niedziela, 20 maja 2012

[335] GP ZC w Działoszynie...

Dwie godziny temu wróciliśmy z Działoszyna w wyśmienitych humorach:) Edek wylosował nagrodę główną - ogromny telewizor! Jaro I msc w swojej kategorii, Miro to samo! Podobnie dziewczyny Ola pierwsze, Annika  drugie! Sensacja rewelacja:) Jeszcze raz wielkie brawa i gratki dla Naszych ścigantów:)

Wyjechaliśmy zgodnie z planem wpół do pierwszej, bo na 14 zaplanowano start maszerów NW, a bieg główny na szesnastą. Pogoda? ciepło to mało powiedziane;( skwar i duchota:( W nordic walking podobnie jak w biegu głównym rywalizowano na dystansie 10 km /dwie pętle po 5km/ 
Trójkę naszych maszerów /Edyta, Kuba, Mateusz/ bardzo żywiołowo dopingowali Zabiegani biegacze, których zebrało się jeśli dobrze liczę aż 27!

Przed startem do biegu głównego tradycyjnie stanęliśmy do pamiątkowej foty, a potem żarty się skończyły hi,hi... i trzeba było lecieć;) Trasa może nie zbyt trudna, ale zaraz na początku podbieg w pełnym słońcu dawał się niektórym mocno we znaki zwłaszcza na drugiej pętli. Stojąc na starcie rozważałem co robić: napierać? czy na spoko? Rozwiązanie przyszło samo. Ruszyliśmy zwartą grupą, a było pomarańczowo jak rzadko kiedy he,he... Potem część wyrwała do przodu Inni zostali w tyle, a ja podpiąłem się do koleżanki klubowej Madlen:) Biegliśmy spokojnie, równo bez zadyszki, ale cały czas do przodu:) Na punkcie odświeżania zorganizowanym przez strażaków wyglądaliśmy chyba jak dwa wróble kapiące się w deszczu;) Najważniejsze, że świetnie się bawiliśmy - przynajmniej ja;) Dopingowaliśmy na "agrafce" biegnących w przeciwnym kierunku  nie tylko naszych ścigantów, ale też innych znajomych z imprez biegowych. Przekomarzaliśmy się z kibicami, którzy zachęcali nas do   pójścia na całość he,he... Oczywiście w końcówce zafiniszowaliśmy, żeby "zasłużyć" na gromkie brawa jakie otrzymywali wszyscy wbiegający na metę:) Bardzo się cieszę i dziękuję Madlen za wspólne pokonanie dyszki:)) Było fantastycznie! 
Jeden minus to... brak wody na drugim kółku:( i na mecie. O ile na mecie to nie kłopot, bo było można kupić jakieś picie to na trasie dużo osób miało problem. Mnie to nie wadziło, bo na treningach tak do dwunastu kilometrów nie popijam. Tym bardziej, że tempo mieliśmy jak na upalna pogodę przystało relaksowe;) Czas na półmetku dwadzieścia osiem minut i na mecie pięćdziesiąt osiem:) Tak prawdę mówiąc to kiedy minęliśmy metę dopiero nabrałem ochoty na bieganie:)) Słoneczko trochę odpuściło i jakby był ktoś chętny byłbym skory jeszcze dychę zrobić hi,hi...

Po biegu smaczny żurek, prysznic, kawa, zimne piwo, dekoracje, losowanie nagród i do domu. Jestem niezmiernie zadowolony ze spędzenia niedzieli w super atmosferze i kapitalnym towarzystwie:) A to dobry prognostyk, bo za tydzień znów wspólny wyjazd Zabieganych do Rudnik! 

Poniżej "Działoszyńska Dziesiątka" na fotkach Pauliny i Mateusza
 
     
          
Jutro bieganie sam na sam na stałej  trasie;) Będzie inaczej, ale też fajnie:)

sobota, 19 maja 2012

[334] Polska Biega...

Wczoraj nie mogłem się zdecydować. Wstać wcześniej, żeby zdążyć pobiegać przed akcją Polska Biega, czy zostawić sobotnie bieganie na popołudnie?
Nie wpisywałem na forum o pomyśle wcześniejszego biegania, bo nuż zaśpię i będzie wsypa. Tym bardziej, że nie  liczyłem, aby byli chętni na cotygodniowe spotkanie biegowe skoro mamy współorganizować Polska Biega. Nastawiłem budzik z postanowieniem jak wstanę to polecę. Kiedy się obudziłem było jeszcze ciemno. Zerknąłem na budzik 4:05 przewróciłem się na drugi bok i dalej lulu. Znowu pobudka. O już jasno! 4:58. Szybka decyzja wstaję, bo będę tak się budził co półgodziny. Po prostu biegać się chce i pięty palą he,he...  Toaleta, poranna kawa coś na przegryzkę i kierunek Aleja Brzozowa. 5:55 zaczynam od kapliczki stałą sobotnia trasę. Przyjemny chłodek, zapach ziemi z bialskich pól, śpiew ptaków i wokół cisza. Fantastycznie. Bardzo lubię samotność długodystansowca w takich warunkach, bo jak powiadają "słyszy się własne myśli" O siódmej wracam do punkty wyjścia i spotykam rozgrzewającego się Zenka. Mówi, że niestety nie da rady być na promenadzie, więc wpadł "na dyżur" Zamieniamy kilka zdań, "przekazuję" Mu pałeczkę i każdy w swoją stronę. Zenon w pola, a ja do domu szybko się wykapać, coś na ruszt i hajda na promenadę.

Pierwsze osoby zaczęły się zgłaszać jeszcze przed otwarciem biura zawodów. Z każdą chwilą ogonek  do zapisów się wydłużał, aż zaczęliśmy się zastanawiać z "Kossakiem" czy wystarczy numerów startowych:) Były grupki uczniów z nauczycielkami W-F Dzieciaki z rodzicami, młodzież, a także wcześniej urodzeni;) Internetowo wpłynęło 8o zgłoszeń co pozwalało mieć nadzieję na kolejny rekord frekwencji. Zwłaszcza, że pogoda zrobiła się na zamówienie:) Było sporo znajomych twarzy z imprez biegowych, liczna grupa uczestników w koszulkach Biegu Częstochowskiego i co najważniejsze sporo nowicjuszy, którzy dopiero zaczynają przygodę z bieganiem.

Trasa jak co roku 3km - od centrum handlowego do Lasku Aniołowskiego i z powrotem. Na początku z górki, a od półmetka "pod prąd" więc Ci co zaczęli za szybko musieli się napocić;)
Po pięciu minutach od startu prognozowaliśmy, że pewnie najszybsi już zawracają. Wtedy stojąca obok kobieta spytała: ile czasu Im zajmie ten bieg? Pewnie jakieś półgodziny? Powiedzieliśmy, że około dziesięciu minut, bo najszybsi to w półgodziny potrafią przebiec 10km. Popatrzyła na nas z niedowierzaniem i stwierdziła: ja do lasku i z powrotem idę godzinę!

Bieganie jednak jest na topie! W ubiegłym roku bieg ukończyło 102 zawodników, a dziś 141! Więc mamy nowy rekord frekwencji i nowy rekord trasy! Piotr Magiera zwyciężył w klasyfikacji ogólnej z czasem 09:24! Oprócz zwycięzcy uhonorowano jeszcze najszybszą z kobiet Anetę Ostrowską(11:03:), najstarszego i najmłodszego uczestnika, oraz najliczniejszą rodzinkę:) Wielkie brawa i gratulacje! Wśród wszystkich zawodników rozlosowano nagrody, a dzieci otrzymały ponadto pamiątkowe medale:)
 Jutro klubowy wyjazd na kolejną imprezę w ramach GP Zabieganych Działoszyńską Dziesiątkę:) i może relacja na gorąco;)

piątek, 18 maja 2012

[333] na nowo...

Dzisiaj na "zetce" Beta Pawlikowska opowiadała jak podczas jednej z wypraw spotkała Polaków będących od pół roku w podróży dookoła świata. W rozmowie spytała, czy gdzieś np. na jakimś blogu można poczytać na gorąco o Ich wrażeniach? Odpowiedzieli, że gromadzą dane i po powrocie zbiorą wszystko, przeanalizują i wtedy opiszą. Zaproponowała, żeby chociaż po kilka zdań zapisywali z dnia na dzień, bo najciekawsze przeżycia są te z danej chwili. Pamięć ludzka jest zawodna i kiedy emocje opadną lub dojdą inne świeższe relacje będą mniej barwne.
Ostatnio naszła mnie podobna myśl;) Na początku pisałem po każdym bieganiu;) Potem raz na tydzień albo rzadziej:( Coś w sugestii Beatki jest:) Bo czasami po opublikowaniu posta miewam olśnienie wow! Tym się nie podzieliłem! Tamto mi umknęło! Szkoda ciekawe rzeczy....
Nie wiem jak to czasowo rozegrać;) lecz chyba spróbuję? A co mi tam he, he...

Dziś dzień gimnastyki:) Po wczorajszym treningu piętnastokilometrowym na trasie biegu częstochowskiego śmieszne wygibasy hi,hi... to czysta przyjemność:) I świetna odnowa przed jutrzejszym spotkaniem biegowym na Bialskiej. Tylko... jutro robimy bieg Polska Biega na promenadzie! Jak tu pogodzić, by wilk był syty i owca cała? Może polecieć godzinę wcześniej (6:00)? Odłożyć bieganie na popołudnie? Chociaż już kiedyś odpuściłem, a potem to tamto i z biegania nici:(

Ostatnie podsumowanie;) Od poniedziałku 45 km. W tym dycha we wtorek z Mateuszem na kijach:) Poniedziałek dwunastka krosowa. Biegało mi się znakomicie:) Jedynie za bardzo się wyletniłem hi,hi... W środę po kijach spokojne bieganie dla odmulenia zakończyłem serią dziesięciu przebieżek:) Wczoraj Mad zaczął o dziewiętnastej, potem zmieniliśmy Go o dwudziestej, a po drodze dołączył jeszcze Tadeo:) Na koniec byłem jakiś niedobiegany to zrobiłem jeszcze jedno kółko. Nawet chyba dość szybko, bo znów chłód lizał mnie po plecach;)

Do jutra:) Dam znać jak Polska Biega w Częstochowie;)

niedziela, 13 maja 2012

[332] pięć lat...

 Dokładnie przed pięciu laty zostałem MARATOŃCZYKIEM:) 13 maja 2007 roku w Łodzi na 4mBankmaraton po raz pierwszy pokonałem królewski dystans:)
Pamiętna data: 13maja-Święto Matki Bożej Fatimskiej, rocznica zamachu na Papieża Jana Pawła II i mój skromny jubileusz. 

Pozwolę sobie więc na małe podsumowanie. W pięciolatce zrobiłem dwanaście połówek i piętnaście maratonów (w tym trzy ultra:) oraz kilkadziesiąt biegów na krótszych dystansach:)
Gdyby Ktoś w roku 2000 kiedy zaczynałem tuptać "przepowiedział" mi, że przebiegnę maraton to miałbym ubaw po pachy;) 

Czasem kiedy zerkam na medale lub fotki zastanawiam się: jak wyglądałyby te ostatnie dziesięć lat gdybym nie zaczął biegać? Jak wyglądałbym ja? 
Może ważyłbym ponad setkę i miał brzuch na którym można postawić flaszkę i sześć kieliszków hi,hi... Tak całkiem realne na początku przygody z bieganiem waga wskazywała 85kg:(teraz 73:) 
Albo... Wersji można mnożyć mniej lub bardziej realistycznych;) 

Jednego jestem pewny dzięki bieganiu jestem zdrowszy, poznałem wielu kapitalnych Ludzi i przeżyłem fantastyczne chwile:) I nie myślę tu tylko o imprezach biegowych, ale o towarzyskich spotkaniach biegowych i tych zwykłych codziennych treningach:)

Niektórzy mawiają maraton uczy pokory. A ultra? Chyba dodatkowo uświadamia nam jakie niezbadane pokłady możliwości drzemią w naszej psychice. 
Najtrafniej pasują tu słowa mojego Idola tylko do słowa maraton dodałbym słowo ultra:
 Emil Zatopek:
"Chcesz pobiegać, przebiegnij milę, chcesz doświadczyć nowego  życia przebiegnij maraton....."
Bieganie. Samo bieganie /niekoniecznie starty/ daje mi wiele radochy i napędza mnie by brać się z życiem za bary;) Imprezy są fajne:) Ale to raczej z uwagi na możliwość spotkania się ze znajomymi biegaczami i znalezienia się w centrum tej rewelacyjnej atmosfery jaka towarzyszy zawodom.

Ostatnio wychodzi, że biegam co drugi dzień. Niesamowite jest to jak na drugi dzień już ckni się do szybszego przebierania nogami he,he... i czeka się na kolejne wyjście z tęsknotą;) Powiadają, że to uzależnienie;) 
Lub kiedy idąc ulicą na widok biegacza odzywa się taka nutka zdrowej zazdrości "ale Mu fajnie!"
Dlatego najgorsza kara jak mogłaby mnie spotkać to brak możliwości biegania! z takiego czy innego powodu. Mówią życie nie znosi pustki, wiec musiałbym się pogodzić. Może znaleźć coś w zamian? 
Na razie biegam by żyć! żyję więc biegam!

Na koniec podsumowanie tygodnia:
Pięć wyjść w tym 1xNW i sześćdziesiąt osiem kilometrów. Świetne bieganko towarzyskie w czwartek i sobotę:) Fajne "solówki" w poniedziałek i środę oraz sympatyczne wtorkowe kijowanie;)

W nadchodzącym tygodniu jak będzie zobaczymy? Na pewno w sobotę współorganizujemy na terenie promenady im. Cz.Niemena imprezę w ramach POLSKA BIEGA A nazajutrz jedziemy wspólnie busem na jedną z imprez GP Zabieganych tj. Działoszyńską Dziesiątkę
Pogoda na razie w odwrocie;) Wiadomo trzech ogrodników św. Pankracy 12-05, św. Serwacy 13-05, św.Bonifacy 14-05 oraz zimna Zośka 15-05:) ale na przyszły weekend ma być ciepło. Nawet bardzo ciepło. Czego wszystkim startującym i sobie nie życzę:)

poniedziałek, 7 maja 2012

[331] majowy weekend...

minął, tak jak minęło upalne lato he,he... Jeszcze kilka dni temu upały z temperaturami powyżej plus trzydzieści, a dziś ledwo osiem kresek na plusie:( Do biegania super, ale jak już się przystosowałem do letnich temperatur to trochę przykro;) Do tego straszą "ogrodnikami" i na "łikend" spadkiem temperatur nawet do zera. Może trzeba będzie hi,hi... reaktywować morsowanie? 

Pierwszy tydzień maja to tylko czterdzieści siedem kilometrów, ale ogółem licznik przedeptanych w tym roku kilosów zrobił się czterocyfrowy:)

Podczas majowego święta moje chłopaki zarazili mnie fajną zabawą :) i nawet  jak wracaliśmy ze Złotego Potoku udało mi się znaleźć "kesza" :) Gdyby to połączyć z bieganiem byłoby coś jak bieganie na orientacje.

Od jutra oprócz treningów biegowych i gimnastyki raz w tygodniu dodaję jeden trening "kijowy" tzn. marszu z kijkami lub jak kto woli nordic walking. Nie wiem jeszcze o co w tym biega, ale po marszu na Majówce Gaszyńskiej jakoś lżej mi się biegało. Już w zeszłym roku po kilku wyjściach na kije czułem...  no właśnie co? Nie wiem czy wpływ ma to: że inne partie mięśni są uruchamiane? że zmienia się krok i inaczej stawia się stopy?  Poza tym odpychanie kijkami poprawia wydaje mi się też pracę rąk przy bieganiu? 
Kiedyś chyba Wlodec nasz spec od biegów górskich na swoim blogu lub na forum polecał co jakiś czas marsze z kijami. Więc wesprę maszerów i przy okazji może wyniucham co w tym jest;)

Dziś znak życia dali nasi  młodzi Nowożeńcy:) i zapowiadają relacje z podróży poślubnej:) Patrząc na fotki zapowiada się obiecująco:)

Myślę także gdzie by wystartować w najbliższym czasie? 
19-ego maja współorganizujemy (Zabiegani) na promenadzie bieg w ramach akcji Polska Biega. Na drugi dzień jest dycha w Działoszynie. Jedna z imprez zaliczanych do GP Zabieganych, więc jak będzie transport to chciałbym pojechać. Potem fajna "Pętla Rudnicka" i zapewne jak zawsze super impreza u Mirzy Niestety wszędzie być nie można:( Chodzi mi po głowie jeszcze coś z ultra:) i nawet znalazłem sprzymierzeńca;) 
Na razie tzw. bieganie "koło domu" he,he... 
W sobotę na Bialskiej wspólne spotkanie biegowe było kapitalne. Towarzystwo doborowe, świetna pogoda, brak wpisowego hi,hi... Wcale nie trzeba daleko jechać:)

środa, 2 maja 2012

[330] upalne lato tej wiosny

Ostatni tydzień kwietnia to pięćdziesiąt trzy kilometry i w całym miesiącu dwieście szesnaście. W czwartek i sobotę tradycyjnie: trasa BC i Bialska, czyli bieganie w grupie:) plus dwa wyjścia solo;) Niestety upalne lato tej wiosny jest trochę dokuczliwe;( Organizm jeszcze się nie przestawił na żar z nieba, a tu trzydzieści na plusie  w cieniu i szok termiczny. Co niektórzy zdążyli się już nawet nieźle spiec he,he...

Końcówka miesiąca, więc jak zwykle w ostatni piątek Rowerowa Masa Krytyczna i przejazd zrowerowanych przez centrum miasta:) Biorąc pod uwagę rozgrzebane aleje to nic dziwnego, że zmotoryzowani klęli na czym świat stoi;)

Ostatnia sobota to nie tylko biegowe spotkanie w Alei Brzozowej i udział Naszych Ultrasów na Biegu 12h w Rudzie Śl. Tego dnia sympatyczna Para Zabieganych Ania i Grzesiu stanęła na ślubnym kobiercu:) Aby Im dodać odwagi hi,hi... jak to jest u nas w zwyczaju liczne grono Zabieganych asystowało Młodej Parze biegnąc przy samochodzie Nowożeńców w drodze do kościoła:)

Wczorajsze Międzynarodowe Święto Pracy  uczciłem "na kijach" he,he... Rodzinnie wystartowaliśmy w Mistrzostwach NW Regionu Wieluńskiego. Chłopaki oczywiście pognali od razu wpieriod;) a ja z synową mając wzgląd na upał pokonaliśmy dystans ośmiu kilometrów rekreacyjnie;)
 Była to już IV Majówka Gaszyńska i trzecie mistrzostwa, lecz ja byłem tam po raz pierwszy i myślę nie ostatni. Sprawne biuro zawodów, medal, świetna pełna życzliwości atmosfera, posiłek, losowanie upominków, program artystyczny:) Dodatkowo możliwość kupienia kiełbaski lub kaszanki z rożna, oraz pysznych ciast domowego wypieku po bardzo przystępnych cenach. Krótko mówiąc bardzo fajna imprezka! Ostatnio coraz częściej dochodzę do wniosku, że w małych miejscowościach są o niebo lepsze imprezy, bo dla ludzi! Pewnie też zarobili przy okazji, ale zysk nie był priorytetem. Szkoda tylko, że niektórzy walkerzy i niestety walkerki to chyba sfrustrowani brakiem sukcesów byli biegacze o nadmiernej ambicji:( Na szczęście większość  kijarzy to pozytywnie zakręceni ludzie, którzy z humorem i uśmiechem na ustach  chcą spędzić niedzielne popołudnie:) Wielkie słowa uznania dla  mieszkańców Gaszyna za organizacje majówki i serdeczny doping na trasie:) Brawo!!!!!

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13